– Nie martwcie się kontuzją Roberta. Są alternatywy… – napisał na Twitterze Donald Tusk, po czym zaprezentował próbkę piłkarskich umiejętności. Ten film będzie hitem internetu.
Było ślisko, był lód, ale były premier i obecny przewodniczący Rady Europejskiej dał radę. Choć pewnie podbijałby dalej, gdyby nie… pies. Choć to ostatnie uderzenie, prosto w czworonoga, mógłby sobie odpuścić. Humor i zdrowie jak widać mu dopisują, a że Donald Tusk raczej rzadko wrzuca filmy do sieci, toteż można być pewnym, że akurat to nagranie zrobi furorę. To jego pierwsza „produkcja” w tym roku.
To że Tusk umie podbijać piłkę, nikogo nie powinno dziwić. W futbol grał od małego, od małego był też kibicem Lechii Gdańsk. Na początku lat 70. tworzył pierwszy w Polsce klub kibica. Potem, gdy był już prominentnym politykiem, tak wspominał swoją kibicowską przeszłość.
– Jako bardzo młody człowiek byłem twardym kibicem z tak zwanego młyna, czyli z tego miejsca, gdzie jest na serio – mówił w 2007 roku w programie „Teraz MY” na antenie TVN.
Potem gdańscy fani mu tę przeszłość wypominali, a było to wówczas, gdy jako szef rządu wypowiedział wojnę piłkarskim fanatykom. To wtedy na jednym z meczów powstał wymowny transparent: „Nigdy nie byłeś, nie jesteś i nie będziesz kibicem Lechii”.
W latach 80. z kolei w Gdańsku narodziła się tradycja corocznych meczów tamtejszej inteligencji, Tusk grał oczywiście regularnie. Jeszcze do niedawna biegał po gdańskich boiskach w sylwestrowych meczach polityków, piłkarzy amatorów i oldbojów Lechii.
Nie martwcie się kontuzją Roberta. Są alternatywy… pic.twitter.com/Ho9xEKxGeK
(adsbygoogle = window.adsbygoogle || []).push({}); — Donald Tusk (@donaldtusk) January 5, 2018