To dlatego Tusk musi być posłuszny Merkel! Berlin ma w garści TE DOKUMENTY!

Gdyby Donald Tusk choć jeden raz sprzeciwił się Angeli Merkel, na światło dzienne mogłyby wyjść kompromitujące dla niego, a dla nas wstrząsające dokumenty! To niewiarygodne, że człowiek, który przez 7 lat był szefem polskiego rządu, nie mógł nawet tupnąć nogą na zachodnich sąsiadów…

Dlaczego? O jakie dokumenty chodzi? Otóż to jest temat, który zarówno Donald Tusk, jak i jego najbliżsi współpracownicy z czasów, gdy był w Polsce, bardzo lakonicznymi wypowiedziami zbywają.

Gdy kilka lat temu po raz pierwszy środowiska prawicowe zaczęły publicznie mówić, że Donald Tusk mógł być agentem STASI o pseudonimie „Oscar”, temat nieco wyśmiewano i uważano, że to fanaberia Jarosława i Lecha (gdy jeszcze żył) Kaczyńskich.

Teraz jednak dysponujemy już efektami pracy samych dziennikarzy z Niemiec! I to jest moment, w którym Platformie Obywatelskiej i jej sympatykom absolutnie nie jest do śmiechu.

Ralf George Reuth i Günther Lachmann piszą w książce „Pierwsza miłość Angeli M” m.in. o agencie niemieckiego wywiadu z Pomorza o pseudonimie „Oscar”, który największe szkody wyrządził gdańskiej Solidarności.

Nazwisko jakie pada w związku z agentem STASI i SB to oczywiście Donald Tusk. Nikt nie jest w stanie przedstawić jakichkolwiek dowodów na piśmie (chyba, że Angela Merkel), ale każdy pytany aparatczyk STASI z byłej NRD czy wysocy oficerowie SB z czasów PRL mówią wprost: OSCAR to Donald Tusk – przekazuje redakcja strony byłych działaczy Wolnych Związków Zawodowych Wybrzeża.

(adsbygoogle = window.adsbygoogle || []).push({});

Jedno jest pewne: dokumenty dotyczące obecnego szefa Rady Europejskiej, podobnie jak ewidencja wszystkich żołnierzy służących w Wehrmachcie, do dziś są w niemieckich archiwach państwowych.

Na temat doniesień polskich i niemieckich źródeł odnośnie współpracy z niemieckim wywiadem w latach 80., Tusk się póki co się nie wypowiada. Nie zdementował ich, nie wystosował oświadczenia, choć opozycja zarzucała mu to nawet, gdy był premierem naszego kraju.

(adsbygoogle = window.adsbygoogle || []).push({});

Dziś cieszy się intratnym stanowiskiem w Brukseli, które otrzymał z polecenia (a wręcz – z nadania) kanclerz Niemiec Angeli Merkel. Zarabia tam 7-krotnie więcej niż otrzymywał jako szef polskiego rządu. Posadę przewodniczącego Rady Europejskiej rzucono mu jako koło ratunkowe tuż po kompromitującej Tuska i jego partię „aferze podsłuchowej”. „Teraz, k…, to paliwo może być nawet i po 7 zł” – to chyba najbardziej znana kwestia D. Tuska. Ujawnił ją nagrany na taśmach prezes Orlenu Jacek Krawiec.

Jak to możliwe, że premier Tusk od kilkunastu lat, będąc jednym z głównych aktorów polskiej sceny politycznej, wielokrotnie wygrywając wybory, mając – przynajmniej w teorii – dbać o interesy i gospodarkę Polski, ani razu nie skrytykował, nie przeciwstawił się przywódczyni zachodnich sąsiadów, głównych konkurentów biznesowych Polski na Bałtyku, głównych konkurentów w przemyśle stoczniowym czy kopalnianym? Pewne jest jedno: po 2 kadencjach rządów Platformy Obywatelskiej rzeczony przemysł stoczniowy i kopalniany w naszym kraju – po prostu nie istnieje.

Były prominentny polityk Platformy Obywatelskiej Paweł Piskorski ujawnił w 2014 r., że „niemieckie CDU sfinansowało powstanie partii Donalda Tuska” (chodzi o Kongres Liberalno-Demokratyczny, który Tusk zakładał w latach 90. To partia-matka Platformy Obywatelskiej). Po ujawnieniu tych informacji w mediach zaczęła się prawdziwa burza. Donald Tusk odmowił komentarza w tej sprawie, a Piskorskiego – mimo szumnych zapowiedzi – nie pozwał za rzekome mówienie nieprawdy.

Czy Angela Merkel ujawni kiedyś wstydliwe dla byłego premiera Polski dokumenty? Pewnie nie. Czy Donald Tusk kiedykolwiek ośmieli się powiedzieć choć jedno złe słowo o kanclerz Merkel? Zapewne również nie. Wiemy natomiast, że jeśli któraś ze stron nas jednak zaskoczy, to sprawy potoczą się lawinowo.

https://www.youtube.com/watch?v=X6x0yX4HrJQ&t