Jest to wirus przejmujący kontrolę nad systemem nerwowym zarażonego i “manipuluje” procesami neurologicznymi aby móc się szybciej rozprzestrzeniać. Zarażeni mają halucynacje, są agresywni a w zaawansowanych stadiach choroby zaczynają bać się wody. Tak opisuje wściekliznę Melvin Sanicas, lekarz zajmujący się zdrowiem publicznym i wakcynolog.
Wirus wścieklizny powoduje powstanie chęci gryzienia różnych rzeczy. Po pojawieniu się symptomów w przeważającej części skutkuje śmiercią.
Mimo, że dysponujemy szeroko rozwinięta medycyną, w czasach obecnych ludzie również umierają na wściekliznę. Badania z 2015 roku wykazały, że wirus zabija 59 tysięcy osób każdego roku! Najgorsze w tym jest to, że ta liczba może byc znacznie większa ponieważ badania nie obejmują niezgłoszonych i nieleczonych przypadków. Prawdziwe żniwo wirus zbiera w Azji i Afryce. około jednej trzeciej zachorowań zdarza się w Indiach.
Nosiciele
Nosicielem choroby mogą być wszystkie ssaki. Najczęściej są to psy. Te z kolei po ugryzieniu człowieka przenoszą na niego chorobę. Do infekcji może dojść także od lizania w miejscu gdzie skóra jest uszkodzona.
Okres rozwoju wirusa, inkubacji jest długi. Może wynieść od 3 do 8 tygodni. Szczepionka na wściekliznę opracowana przez Louisa Pasteura w 1885 roku jest uniwersalna, taka sama dla ludzi i zwierząt. Różnica jaka występuje dotyczy dawek i częstotliwości podawania. Ważny jest też czas podania leku.
Wścieklizna nadal obecna. Dlaczego?
Szczepienia na wściekliznę zaleca się osobom, które pracują bądź przebywają w miejscach, w których wirus jest wciąż bardzo aktywny. Szczepieni powinni być wszyscy zamieszkujący tereny tzw. endemiczne, jednak jak zapewne sie mozna domyślic – nie wszyscy są szczepieni.
Przykład wyeliminowania czarnej ospy rodzi pytanie o wszechobecną wściekliznę. Dlaczego wciąż jest tak wszechobecna?
Głównym powodem jest to, że wirus jest przenoszony przez zwierzęta,a nie ludzi. Redukuje sie ryzyko wystąpienia choroby poprzez szczepienie zwierząt domowych oraz redukcję populacji zwierząt bezdomnych i w pewnej części dzikich.
W krajach rozwiniętych nie stanowi to aż tak dużego problemu. Gorzej jest w przypadku najbiedniejszych rejonów świata. Psy nie sa tam szczepione i bardzo szybko się rozmnażają. Rok po przeprowadzeniu akcji szczepiennej na ulicach pojawiła się nowa populacja psów, której program już nie obejmował.
Melvin Sanicas ostrzega, że jeśli kraje wysoko rozwinięte nie zaczną przeznaczać na walkę z wścieklizną przynajmniej tak dużo środków jak w przypadku AIDS, malarii czy gruźlicy, to problem zakażeń nadal będzie obecny.Cały artykuł naukowca można przeczytać na portalu wp.pl klikając w link : Melvin Sanicas: Jak groźna jest wścieklizna?