Emil Barchański podczas rozprawy ujawnił wstrząsający opis tortur jakich dopuściło się SB. Pani prokurator słysząc co mówi wrzasnęła na niego mówiąc że za fałszywe zeznania pójdzie siedzieć. Oto makabryczny i ciemny fragment z czasów słusznie minionych…
Ciało nastolatka z okropnymi obrażeniami zostało odnalezione przez patrolującego okolice Wisły ormowca, dokładnie 5 czerwca 1982 roku około godziny 11 przed południem. Ofiara miała rozciętą szyję, język wystawał z ust, a ciało pokryte było licznymi krwiakami. Nie podlega wątpliwości, że chłopak był potwornie torturowany zanim wyzionął ducha.
Wkrótce wszystko się wyjaśniło. Denatem okazał się Emil Barchański. Nastolatek, który w tamtych czasach, w obecności mediów na sali sądowej zdecydował się opowiedzieć z najmniejszymi szczegółami o tym w jak bestialski sposób był torturowany przez Służbę Bezpieczeństwa.
Za ten akt odwagi zapłacił najwyższą cenę…
Po tym jak 13. grudnia 1981 roku wprowadzono stan wojenny, Emil Barchański wraz ze swoim kolegą Stefanem Antosiewiczem (ps. Józef), który wówczas był przewodniczącym samorządu uczniowskiego w liceum im. Reja, założyli konspiracyjną organizację Konfederacja Młodzieży Polskiej „Piłsudczycy”. Z biegiem czasu nastolatkowie wciągali do niej znajomych. Celem grupy było organizowanie akcji bezpośrednich. Ich pomysły charakteryzowały się ogromnym ryzykiem. Jeden z nich zakładał obrzucenie koktajlami Mołotowa gmachu Komitetu Centralnego PZPR. Ostatecznie do tego nie doszło. Równie spektakularnym pomysłem, była akcja „Cokół”, której – wedle dzisiejszej wiedzy – plany przedstawił 16-letni wówczas Emil.
10 lutego 1982, godzina 17:30. Artur Nieszczerzewicz „Prut”, Emil Barchański „Janek”, Marek Marciniak „Lis”, jak i również nieznani z imienia i nazwiska „Kowal” i „Opty”, oraz dwie inne osoby, o których nikt nic nie wie do dziś, ruszyli w kierunku pomnika Feliksa Dzierżyńskiego, który znajdował się na obecnym pl. Bankowym w Warszawie. Na znak rozpoczęcia akcji Nieszczerzewicz założył biało-czerwoną opaskę na rękę i kominiarkę na głowę. Marciniak nagle wyjął spod kurtki słoiki z czerwoną i białą farbą i rzucił je w kierunku cokołu. Po chwili jego koledzy rzucili butelkami z benzyną w kierunku sylwetki „Krwawego Feliksa”. Nieszczerzewicz chwilę po zatrzymaniu autobusu mogącego zagrodzić drogę ucieczki, wyciągnął z kartonowego pudełka po alkoholu koktajl Mołotowa, podpalił i cisnął w stronę pomnika. Dzierżyński zapłonął, a przechodnie oniemieli zatrzymując się i przyglądając się całej sytuacji. Nastolatkowie rozpoczęli ucieczkę.
Nieszczerzewicz z bronią w ręku, przy użyciu której zatrzymał autobus chwilę wcześniej, wpadł na radiowóz milicyjny. Milicjanci byli na tyle zszokowani, że „Prut” zdołał błyskawicznie się oddalić i mimo rozpoczętego pościgu, udało mu się uniknąć schwytania. Reszta drużyny także oddaliła się od miejsca zdarzenia. Jedynym nieszczęśnikiem, który wpadł po akcji był Marek Marciniak. Nastolatek został przygwożdżony do ściany autem, zanim zdołał uciec. Po wielogodzinnym i brutalnym przesłuchaniu „Lis” podał pseudonimy kolegów, którzy brali udział w podpaleniu. Same pseudonimy niewiele dawały bezpiece, ponieważ chłopcy, dla własnego bezpieczeństwa, nie znali swoich imion i nazwisk. Wydawało się, że reszta jest bezpieczna.
Tortury
Sąd Rejonowy dla stołecznego miasta Warszawy; wniosek„Wnoszę o przesłuchanie i zastosowanie środka zapobiegawczego w postaci tymczasowego zatrzymania wobec nieletniego Emila Barchańskiego, podejrzanego o to, że w miesiącu lutym i marcu 1982 roku w Warszawie, w czasie obowiązującego stanu wojennego, sporządzał w celu rozpowszechniania nielegalne wydawnictwa. W dniu 10 lutego 1982 roku w Warszawie, wspólnie i w porozumieniu z innymi dokonał znieważenia pomnika Feliksa Dzierżyńskiego” – napisał zastępca naczelnika wydziału dochodzeniowo-śledczego komendy stołecznej Milicji Obywatelskiej w Warszawie, major Witosławski.
Okazało się, że ktoś jednak doniósł służbom, iż nastolatek brał udział w podpaleniu pomnika. Pewnego dnia Emil poszedł „na robotę” drukować podziemne książki (m.in. Adama Michnika „Będę krzyczał”) na ul. Targową. Tam właśnie został aresztowany. Funkcjonariusze SB już wiedzieli, że brał udział w akcji na pomnik Dzierżyńskiego.
Do mieszkania, w którym miał pracować, zaprowadzony został przez człowieka przedstawiającego się jako Andrzej. W pomieszczeniu leżały przygotowane wcześniej papier, farba, matryce i wszystko to, co potrzebne jest do druku. – Pracowaliśmy prawie non stop, z krótkimi przerwami na papierosa, jedzenie i sen – pisał w swoich wspomnieniach.- Gdy po śnie przygotowywałem się do roboty usłyszałem potężny, tępy odgłos uderzenia. Upewniwszy się, że ktoś dobija się do drzwi, po sekundzie wahania dostałem się na balkon. Tak jak stałem, zacząłem przeskakiwać z balkonu na balkon. Na którymś z nich przykucnąłem trzęsąc się cały – mniej z zimna, a bardziej ze strachu – kontynuował opis zdarzenia.
Emil na moment wychylił się przez barierkę i został dostrzeżony przez jednego z funkcjonariuszy. – Jest! Mam go! Wracaj, albo zestrzelę jak psa! Wracaj, albo skacz! Jedna sztuczka i jesteś na dole. Wracaj!– usłyszał nastolatek. „Zacząłem wracać” – pisze w pamiętniku. „Rzucili mnie na ścianę, potem tapczan, regał, jakieś twarde podłoże. Zobaczyłem ciężki but na swojej ręce. „On jest twój, to twoja własność. Zrób z nim coś, ale żeby dojechał tam, do nas”. Przyjrzałem się temu człowiekowi, to ten sam, który zauważył mnie na balkonie. Około 25 lat, wysoki, dobrze zbudowany. Miał na sobie ogrodniczki, włosy zaczesane do tyłu, przerzedzona bródka – po prostu człowiek, którego gdybym spotkał wcześniej, uznałbym za jakiegoś hybrydowca. Był to funkcjonariusz SB, podobnie jak pozostali – wspominał.
Barchański był sądzony jako nieletni. Sędzia Katarzyńska stwierdziła, że to jest pierwsza sprawa polityczna „takiego gówniarza”. Potwornym biciem i podstępem wymuszono na Emilu, by oskarżył Tomasza Sokolewicza (kolegę z liceum Reja), jakoby to on był mózgiem akcji „Cokół”. 16-latek był torturowany m.in. poprzez wkładanie …