Najpierw była cisza. Potem mobilizacja, szybkie komunikaty i nadzieja, która zawsze towarzyszy takim akcjom. W Pawłowicach znów jednak wygrała brutalna rzeczywistość pracy pod ziemią. W kopalni Pniówek zakończono poszukiwania dwóch górników. Obaj zginęli.
Wyrzut metanu na głębokości 830 metrów
Do zdarzenia doszło w poniedziałek po godzinie 17:00 w Kopalnia Pniówek. Na poziomie około 830 metrów nastąpił nagły wyrzut metanu w rejonie prowadzonych robót. W zagrożonej strefie przebywało dziesięciu pracowników.
Ośmiu górnikom udało się samodzielnie ewakuować. Dwóch, pracujących bezpośrednio przy drążeniu wyrobiska, zostało odciętych od drogi wyjścia. Od tej chwili każda minuta miała znaczenie.
Akcja ratunkowa i najgorszy możliwy finał
Ratownicy zeszli pod ziemię niemal natychmiast. Bazę akcji zorganizowano około półtora kilometra od miejsca zdarzenia. Warunki były skrajnie trudne – wysokie stężenie metanu, ograniczona widoczność i ryzyko kolejnych zagrożeń.
Przez kilka godzin trwały intensywne działania wyspecjalizowanych zastępów. Gdy zapadła decyzja o zakończeniu poszukiwań, stało się jasne, że doszło do tragedii. Informację o śmierci dwóch górników potwierdził Adam Rozmus, wiceprezes Jastrzębska Spółka Węglowa.
To był moment, w którym nadzieja ustąpiła miejsca żałobie.
Kopalnia Pniówek. Nowoczesność, która nie eliminuje ryzyka
Kopalnia w Pawłowicach działa od lat 70. i od 1993 roku należy do struktur Jastrzębskiej Spółki Węglowej. To jeden z kluczowych zakładów wydobywających węgiel koksowy typu 35.1, z zasobami operatywnymi przekraczającymi 150 mln ton.
W ostatnich latach zakład intensywnie modernizowano. Pogłębiono szyb III do ponad 1050 metrów, uruchomiono nowy poziom wydobywczy na głębokości 1000 metrów. Infrastruktura jest nowoczesna, procedury rozbudowane, a mimo to zagrożenia naturalne wciąż pozostają nieprzewidywalne.
Pniówek już raz zapłacił najwyższą cenę
Dla górniczych rodzin ta tragedia brzmi wyjątkowo boleśnie. W 2022 roku w kopalni Pniówek doszło do jednej z najcięższych katastrof górniczych ostatnich lat. Seria wybuchów metanu w rejonie ściany N-6 pochłonęła życie 16 osób, w tym ratowników, a 30 pracowników zostało rannych.
Dzisiejsze wydarzenia pokazują, że mimo doświadczeń i wyciąganych wniosków, praca górnika wciąż oznacza codzienne ryzyko, którego nie da się całkowicie wyeliminować. Każdy zjazd pod ziemię to powrót do walki z żywiołem, który nie daje drugiej szansy.
