Konflikt o polskie reformy przenosi się na arenę europejską. W środę głos w sprawie polskiego sądownictwa zabrał wiceszef Komisji Europejskiej, Frans Timmermans. W mocnych słowach zagroził Polsce uruchomieniem artykułu 7 traktatu unijnego. W odpowiedzi, we francuskiej stacji telewizyjnej France24, wystąpił i opowiadał o działaniach rządu PiS poseł… Dominik Tarczyński.
– Robimy dokładnie to, co obiecaliśmy naszym wyborcom podczas kampanii wyborczej. Nie możemy ich okłamać – mówił Tarczyński. Poseł PiS przekonywał, że Timmermans formułuje krytykę, która jest krzywdząca dla Polski.
– Nie godzimy się na żadne szantaże ze strony urzędników UE, zwłaszcza szantaże, które nie są oparte na faktach – przekonywał. Doszło także do sporu między polskim posłem, a prowadzącą wywiad dziennikarką, która zapytała o protesty w sprawie sądów. Kobieta zarzuciła Tarczyńskiemu, że gdyby proponowane reformy były konstytucyjne, nie byłoby gróźb Unii Europejskiej ani prezydenckiego weta, na co Tarczyński zaczął bronić decyzji rządu.
– Weto jest wyłącznie dowodem na to, że nasza konstytucja i demokracja mają się bardzo dobrze. Prezydent miał takie prawo. Skorzystał z niego i potwierdził, że nie jest prezydentem PiS, ale prezydentem wszystkich Polaków – przekonywał Tarczyński.
Parlamentarzysta odniósł się również do unijnych gróźb o możliwości uruchomienia przeciwko naszemu krajowi art. 7, wyśmiewając te obawy.
– Wszyscy wiedzą, że to niemożliwe – twierdził z uśmiechem Tarczyński. Przypomniał, że aby przegłosować wejście artykułu w życie potrzebna jest jednomyślność: poparcia wszystkich państw członkowskich. Dodał, że nie które kraje, np. Węgry czy Austria już zajęły stanowisko sprzeciwu.
– To tylko straszenie – dodał Tarczyński. Zaznaczył, że UE powinna zająć się ważniejszymi tematami: terroryzmem, czy nielegalna imigracją, a partia rządząca i tak nie zamierza wycofać się z planowanych reform.
Fakt.pl
