Katastrofa lotnicza w Smoleńsku do dziś wzbudza wiele kontrowersji i pytań. W zasadzie sam sposób prowadzenia śledztwa wskazuję na wiele wariantów mówiących co się najprawdopodobniej mogło stać 10 kwietnia 2010 roku w lesie pod Smoleńskiem.
Do dziś możemy pamiętać wielką solidarność Polaków spowodowaną katastrofą prezydenckiego Tupolewa. Polacy bez względu na poglądy zaczęli się wzajemnie wspierać. Niestety pierwsze podziały rozpoczęły się w czasie wyjaśniania przyczyn katastrofy. Polski rząd Platformy Obywatelskiej i Polskiego Stronnictwa Ludowego poszedł bez wątpienia na rękę Rosjanom, przekazując im bez sprzeciwu najważniejszą część śledztwa. To spowodowało głośne głosy sprzeciwu ze środowiska Prawa i Sprawiedliwości.
Dziś pojawiają się kolejne kontrowersje. Rosjanie w czasie śledztwa stwierdzili, iż nie zachował się zapis radaru graficznego z dnia katastrofy. Kłóci się to z zawartymi w raporcie MAK danymi, które opierają się właśnie o informacje ze wskaźnika.
Władze w Moskwie ogłosiły dodatkowo, iż zapis nie istnieje z powodu spięcia w pozwalającym mu funkcjonować okablowaniu. Krytycy raportu stwierdzili niemal jednogłośnie, że jest niespójny i pozostawia sporo wątpliwości.
To kolejna sytuacja, w której powstaje wątpliwość na temat całej wiarygodności śledztwa prowadzonego przez Rosjan. Poprzednio sporo kontrowersji wzbudzały nieprawidłowo przeprowadzone sekcje zwłok oraz obecność wraku w Rosji.