Od poniedziałku trwa zorganizowany przez ZNP i FZZ strajk w szkołach. Forma i skala protestu jest wyjątkowo dolegliwa dla uczniów, a także rodziców, którzy bezpośrednio ponoszą jego konsekwencje.
Okazuje się, że za działania związkowców odpowiedzialność mogą ponieść wyłącznie dyrektorzy szkół, w których prowadzony jest strajk. – Jest pewnego rodzaju problem, bo nie ma możliwości występowania ze skargą formalną, czy też pozwem w stosunku do pana Broniarza- powiedział Wojciech Starzyński, prezes fundacji „Rodzice Szkole” w rozmowie z niezalezna.pl.
Rodzice mówią coraz częściej, że nie mają zamiaru znosić terroru Pana Broniarza. Już dziś rodzice mówią wprost o pozwach względem ZNP.
„Kowal zawinił, Cygana powiesili”- tak można by streścić to, co może czekać dyrektorów strajkujących placówek oświatowych. Okazuje się, że tylko oni mogą ponieść administracyjne i prawne konsekwencje akcji protestacyjnej belfrów.
– Dyrektorzy bardzo często, w sytuacji w jakiej się znaleźli są Bogu ducha winni, choć oczywiście są również dyrektorzy, którzy wyraźnie podsycają atmosferę strajkową
– wyjaśnia Wojciech Starzyński.
– Zarówno skargę w trybie administracyjnym, jak i ewentualny pozew sądowy na podstawie którego rodzice, czy też rodzic indywidualny może dochodzić swoich racji można z punktu widzenia prawa kierować tylko i wyłącznie w stosunku do dyrektora szkoły
– dodał.
– Jest pewnego rodzaju problem, bo nie ma możliwości występowania ze skargą formalną, czy też pozwem ani w stosunku do pana Broniarza, ani w stosunku do Związku Nauczycielstwa Polskiego, ani w stosunku do nauczycieli, którzy nie pracują, ani w stosunku do organów prowadzących, typu samorządy, ani w stosunku do ministra edukacji, rządu, czy prezydenta Rzeczpospolitej
– podkreślił Wojciech Starzyński.
– W związku ze strajkiem, kiedy nie jest realizowany program nauczania itd. rodzice mogą występować ze skargą na dyrektora szkoły, który jest zobowiązany te zadania zrealizować, do kuratora oświaty, żądając ukarania dyrektora, czy wyciągnięcia konsekwencji w trybie administracyjnym. Można również, choć to jest wątpliwe z różnych powodów i trudne do udowodnienia, ale jednak – rodzice, lub pełnoletni uczniowie mogą występować do sądu z pozwem o utratę korzyści, tłumacząc na czym ta utrata korzyści polega, ale, tak jak powiedziałem wcześniej – tylko przeciw dyrektorowi szkoły
– mówił prezes fundacji „Rodzice Szkole”.
Zwracają uwagę na ograniczoną możliwość sprawowania przez nich opieki nad swoimi dzieci podczas strajku nauczycieli, kiedy szkoła tej opieki zapewnić nie może. Rodzice coraz bardziej zaczynają sobie uświadamiać, że jeśli ten strajk się będzie przeciągał, to nie będzie realizowany program nauczania.
– powiedział.
“W związku z powyższym sygnalizują, że będą dochodzić swoich praw ze względu na niewypełnianie przez szkołę jej podstawowych obowiązków. Zgłosiła się do mnie m.in. grupa rodziców, którzy zamierzają dochodzić swoich praw, jeśli dojdzie do tego, że na skutek strajku nauczycieli nie odbędzie się zaplanowana wycieczka szkolna, która została przez tych rodziców już opłacona”
– dodał
– Mobilizowali swoich nauczycieli, szukali zewnętrznych nauczycieli, mimo tego nie ma możliwości skarżenia kogokolwiek innego poza dyrektorami strajkujących placówek oświatowych
– wskazał Starzyński.
– Nauczyciele, którzy nie chcą strajkować, zostali, mam wrażenie, z różnych powodów sterroryzowani i ich głosu nie ma. Nie ma ich apelu: Koledzy, walczmy o lepsze zarobki, ale nie tą metodą
– ocenił społecznik.