Z jednej strony wszyscy chcemy, by polskie miasta łączyła rozbudowana sieć dobrych dróg. Z drugiej – nikt nie chciałby, aby jego dom został zburzony pod taką inwestycję. Mieszkańcy dwóch gmin pod Radomiem przez 2 lata będą żyć w niepewności, czy ich domy nie zostaną zrównane z ziemią, aby powstać mogła trasa S12.
Dla mieszkańców gmin Kowala i Skaryszew (odbywają się tam znane targi koni) ten rok zaczął się od bardzo złej wiadomości. Być może wielu z nich będzie musiało pogodzić się z tym, że ich domy zostaną wyburzone pod budowę trasy S12, która docelowo ma liczyć 315 km i łączyć Piotrków Trybunalski z Dorohuskiem. Mówi się, że najgorsza jest niepewność, a w tej mieszkańcy podradomskich miejscowości będą żyć jeszcze przez dwa lata. Wtedy bowiem ma zapaść ostateczna decyzja w sprawie przebiegu trasy.
Konsultacje w sprawie przebiegu planowanej trasy S12 są w toku. Rozważane są trzy jej warianty. Władze Radomia pozostają zwolennikami wariantu zaznaczonego kolorem niebieskim, gdyż zakłada on maksymalne zbliżenie drogi do miasta. Przyjęcie tego przebiegu może jednak spowodować konieczność wyburzenia 100 domów w gminie Skaryszew i ponad 150 w gminie Kowala.
Kalendarz prac wygląda następująco: Na przełomie 2018/2019 GDDKiA planuje złożenie wniosku o uzyskanie decyzji środowiskowej. W III kwartale 2019 r. spodziewa się wydania tej decyzji. Przetarg w systemie „Projektuj i zbuduj” w 2020 r., roboty od 2022 do 2025 r.
Czego mogą się spodziewać mieszkańcy podradomskich wsi
Gdy Polska została wybrana na współgospodarza Mistrzostw Europy w Piłce Nożnej Euro 2012, sprawą najwyższej wagi stało się doprowadzenie do tego, by zagraniczni kibice będą mieli jak się na stadiony dostać. 10 lat temu mieliśmy ogromne zapóźnienia, jeśli chodzi o jakość dróg i liczbę kilometrów autostrad i dróg ekspresowych. Aby nie dopuścić do katastrofy wizerunkowej i organizacyjnej, przyśpieszenie budowy dróg stało się priorytetem.
Poza tym, że przeznaczono na ten cel ogromne pieniądze (z których część pochodziła z różnego rodzaju dotacji międzynarodowych), pojawiła się konieczność takiego uproszczenia procedur, by możliwie szybko uzyskać ziemię pod inwestycje. W sytuacji idealnej drogi buduje się tak, by żadnej rodziny nie pozbawiać działki, która należy do niej być może od pokoleń. Niestety, rzeczywistość wymaga tego, by budować również na terenach, na których już znajdują się domy.
Gdy inny wariant nie wchodzi w grę, pojawia się konieczność wywłaszczenia dotychczasowych właścicieli gruntu i zburzenia ich domu. Aby ten proces usprawnić, Sejm uchwalił w 2003 r. specustawę, której pełna nazwa brzmi Ustawa o szczególnych zasadach przygotowania i realizacji inwestycji w zakresie dróg publicznych. Przewiduje ona znaczne uproszczenia w stosunku do rozwiązań zawartych w ustawie o gospodarce nieruchomościami z 1997 roku.
Obecnie zdecydowana większość inwestycji dotyczących dróg publicznych realizowana jest na podstawie regulacji zawartych w specustawie. To się zmieni, bo będzie ona obowiązywała tylko do końca 2020 r., ale niewykluczone, że skoro przez kilkanaście lat obowiązywania tak bardzo usprawniła sposób pozyskiwania gruntów pod inwestycje, będzie kontynuowana już jako „zwykła” ustawa, po wcześniejszym uchwaleniu przez parlament.
Jak szacować odszkodowanie za dom?
Wróćmy jednak do tego, co jest obecnie. Postępowanie mające na celu wywłaszczenie nieruchomości pod inwestycje drogowe przebiega w dwóch etapach. Pierwszy zakończony jest wydaniem decyzji o zezwoleniu na realizację inwestycji drogowej.
Specustawa wprowadziła nowy typ decyzji administracyjnej – zezwolenie na realizację inwestycji drogowej, powszechnie określanej jako „decyzja ZRID”. Zawiera ona w sobie wiele elementów, które w zwykłych postępowaniach musiałyby zostać zawarte w kilku różnych decyzjach i już choćby to przesądza o tym, że postępowanie wywłaszczeniowe jest krótsze niż w „normalnej” procedurze.
Stronie, która jest niezadowolona z rozstrzygnięcia, przysługuje odwołanie (do wojewody, gdy decyzja jest wydana przez starostę, a jeśli wydał ją wojewoda, odwołanie wnosi się do ministra właściwego do spraw budownictwa, gospodarki przestrzennej i mieszkaniowej).
Od niekorzystnej decyzji organu odwoławczego właściciel nieruchomości może się odwołać do wojewódzkiego sądu administracyjnego, a następnie do Naczelnego Sądu Administracyjnego.
W drugim etapie postępowania organ, który wydał decyzję o wywłaszczeniu, wydaje decyzję ustalającą wysokość odszkodowania. Zasięga w tym celu opinii rzeczoznawcy majątkowego. Rzeczoznawca uwzględnia stan faktyczny nieruchomości w dniu wydania decyzji oraz jej wartość w chwili wypłaty odszkodowania. Przy wycenie nie uwzględnia się nakładów dokonanych po dniu wydania decyzji ZRID.
Właściciel nieruchomości, który uważa, że wycena jest zaniżona, może kwestionować wysokość poprzez odwołanie się od decyzji.
We własnym interesie właściciele wywłaszczanych nieruchomości powinni zadbać o to, by zgromadzić dokumentację przedstawiającą jej stan. Przebieg trasy jest często znany przed tym, jak decyzja zostanie wydana, co daje im czas na zrobienie zdjęć z okresu poprzedzającego wydanie decyzji ZRID – i z dnia wydania tej decyzji.
Specustawa przewiduje pewne bonusy dla właścicieli nieruchomości, którzy opuszczą dom w terminie 30 dni od dnia, w którym decyzja ZRID stanie się ostateczna. Nagrodą za szybką reakcję jest powiększenie odszkodowania o 5 proc. wartości nieruchomości.
Jeśli na wywłaszczanej nieruchomości znajduje się budynek mieszkalny, właściciel otrzyma dodatkowo 10 tys. zł.
Nie chcą zamieniać domu na ciasne mieszkanie
W konstytucji zapisane jest, że „wywłaszczenie jest dopuszczalne jedynie wówczas, gdy jest dokonywane na cele publiczne i za słusznym odszkodowaniem” (art. 21 ust. 1). Tymczasem w żadnym akcie prawnym nie zdefiniowano, czym jest owo „słuszne odszkodowanie”. Intuicyjnie rozumiemy, że powinno odpowiadać wartości wywłaszczonej nieruchomości, a jednocześnie umożliwić właścicielowi nabycie innego domu. Tymczasem rzadko zdarza się, by rodzina, która mieszkała w starym i wymagającym remontu, ale dużym, domu, otrzymała odszkodowanie, za które będzie mogła kupić porównywalny metraż. Skoro przy wycenie brany jest pod uwagę stan faktyczny, to może się okazać, że po wywłaszczeniu duża rodzina może pozwolić sobie co najwyżej na dwupokojowe mieszkanie w bloku.
Tego właśnie boją się mieszkańcy Kowali i Skaryszewa. Na forach internetowych piszą, że nie wyobrażają sobie, że będą musieli opuścić domy, które „od zawsze” należały do rodziny. Ci, którzy mieszkają w starszych domach, martwią się, że przyjdzie im przeprowadzić się do małych mieszkań, zaś ci, którzy wybudowali domy stosunkowo niedawno, są wściekli, bo budowa to coś więcej niż pieniądze: także czas i stres. Nie chcą ponownie przez to przechodzić w innym miejscu. Ich zdziwienie potęguje fakt, że choć budowa trasy na terenie obu gmin jest bardzo prawdopodobna, gmina nadal wydaje pozwolenia na budowę na tym obszarze.
Burmistrz Skaryszewa wyjaśnia, że dopóki teren nie zostanie zarezerwowany pod inwestycję w sposób przewidziany przepisami (czyli wojewoda albo minister nie wydadzą stosownego aktu), nie ma podstaw, by nie wydawać pozwolenia osobom zainteresowanym. Osoby, które rozważają zakup działki pod budowę domu, powinny uczestniczyć w konsultacjach, by na bieżąco orientować się, jakie zapadają postanowienia.