Do sytuacji doszło w Stanach Zjednoczonych, Alabamie. Personel więzienny zapytał skazanego na śmierć 33-letniego Jeremyego Morrisa o to, czy chciałby zjeść “coś specjalnego” jako swój ostatni posiłek. Odpowiedział bez namysłu. Jego słowa wstrząsnęły strażnikami.
Cały posiłek mordercy trwał kilka godzin. Odrywał kawałek po kawałku. W sumie zjadł 1200 stron oraz okładkę.
Walter Henri, strażnik więzienny, który podał mu Biblię, mówi, że więzień sprawiał wrażenie, jakby “jego ostatni posiłek na prawdę mu smakował”. Miał delektować się każdym ugryzieniem.
“Wyrywał karty Biblii po kawałku i jadł je tak jakby to były chipsy” – opowiada.
Dyrektor więzienia, Frank Davis, mówi, że personel zdecydował się pozwolić więźniowi jeść Biblię ponieważ w ich odczuciu nie łamało to zasad tzw. “ostatniego posiłku”.
W większości stanów proponowanie ostatniego posiłku skazańcom jest powszechną praktyką. W ten sposób spełnia się “ostatnią wolę”.
Ograniczenia w zachciankach kulinarnych dotyczą przeważnie legalności substancji oraz dostępności produktu.
Tak więc mimo tego, że ostatni posiłek wydał się nadzwyczajny i nader bulwersujący, to jednak mieścił się zarówno w budżecie jak i w ramach prawnych obowiązujących w tym zakresie w stanie Alabama.
Jeremy został skazany na śmierć za brutalne zabójstwo dwóch zakonnic. Zbrodni dokonał w 2007 roku.