
Ćwierć wieku temu życie Ewy Błaszczyk zmieniło się bezpowrotnie. Jej córka Aleksandra zapadła w śpiączkę po tragicznym wypadku. Od tamtej pory aktorka żyje na styku nadziei, rutyny opieki i misji systemowej. W najnowszym wywiadzie opowiada o codzienności w domu, narodzinach fundacji „Akogo?” i Kliniki „Budzik”, a przede wszystkim przekazuje najnowsze informacje o stanie zdrowia Oli.
25 lat od tragedii
W maju 2000 roku sześcioletnia Ola zakrztusiła się tabletką, co doprowadziło do niedotlenienia mózgu i śpiączki. Od tamtej chwili cała energia Ewy Błaszczyk podzieliła się na dwie role – matki-opiekunki i inicjatorki systemowych zmian w Polsce.
Tak powstały Fundacja „Akogo?” i Klinika „Budzik” – instytucje, które odmieniły los wielu pacjentów i ich rodzin.
– To trwa 25 lat. Ola nie przebywa w „Budziku”, tylko od ponad dwudziestu lat jest w domu. Do szpitala trafia tylko wtedy, gdy wymaga tego jej stan. Staramy się, żeby było to jak najrzadsze – mówi aktorka w podcaście Pacjenci.
Życie po tragedii i narodziny fundacji
W rozmowie z Michałem Wrzoskiem Błaszczyk wróciła także do pierwszych miesięcy po śmierci męża i wypadku córki.
– Trzeba było się nauczyć wracać do domu, gdzie nikt nie czeka. Przez pierwszy rok byłam w szoku, potem zaczęłam odzyskiwać tożsamość – wspomina.
To właśnie wtedy usłyszała od lekarzy słowa, które zmieniły jej drogę: „Skoro nie udało się w pierwszym etapie, trzeba było zmienić Polskę – bo jest dziura w systemie. I skup się na zdrowym dziecku”. Tak narodziła się fundacja „Akogo?”, a później klinika „Budzik”.
Najnowsze informacje o Oli
Wielu czytelników od lat szuka odpowiedzi na jedno pytanie: jaki jest dziś stan córki aktorki?
- Zobacz także: Rynkowski przesłuchany tuż po śmierci żony. Wyciekło co działo się na komendzie. Jest tak jak wszyscy myśleli
– Ona się komunikuje i ludzie, którzy są przy niej, potrafią ją czytać. Mam z nią kontakt emocjonalny. Potrafi zmienić kolor skóry, oddech; to się po prostu czuje. Ale trzeba się bronić przed myśleniem życzeniowym – podkreśla Błaszczyk.
Małe sygnały, które daje Ola – zmiana oddechu, koloru skóry, grymas – pomagają regulować opiekę, skracać czynności męczące, wydłużać te dające spokój. To subtelne, ale niezwykle ważne różnice w codziennym rytmie życia.
Dom zamiast szpitala
Błaszczyk podkreśla, że każdy pobyt w szpitalu wiąże się dla Oli z ogromnym ryzykiem.
– My mamy katar, oni mają zapalenie płuc. Dlatego robimy wszystko, żeby jak najwięcej być w domu – mówi.
Dom oznacza stały rytm rehabilitacji, pielęgnacji i monitorowania, ale też codzienną obecność: rozmowę, muzykę, dotyk. To przestrzeń bezpieczniejsza i bardziej przyjazna niż jakakolwiek klinika.
Miłość, która zmieniła system
Historia Ewy Błaszczyk to opowieść o osobistym dramacie, który stał się impulsem do wielkich zmian. Fundacja „Akogo?” i „Budzik” są dziś realnym wsparciem dla wielu rodzin.
A Ola? Choć jej komunikacja jest subtelna i trudna do uchwycenia z zewnątrz, dla bliskich jest wystarczająco jasna. To właśnie dzięki niej codzienność – trudna, wymagająca i powtarzalna – ma sens i daje nadzieję.
To nie jest opowieść o cudzie. To opowieść o uporze, czułości i pracy, które dzień po dniu przesuwają granice możliwego.