Ujawniono szokujące zapiski zmarłej aktorki! Dziś za te słowa by ją zlinczowali

Kochała dzieci, a one kochały ją i jej interpretacje Tuwima, Brzechwy i „Plastusiowego pamiętnika” w słuchowiskach Polskiego Radia. Irena Kwiatkowska była też ulubioną ciocią Irką dla swoich siostrzeńców i bratanków. A jednak sama nigdy nie zdecydowała się na własne potomstwo. Jaki był tego powód?

Odpowiedź można znaleźć w wydanej na kilka dni przed ósmą rocznicą śmierci artystki książce Marcina Wilka „Kwiatkowska. Żarty się skończyły”. Udało mu się dotrzeć do pamiętnika gwiazdy. Zaledwie 17-letnia wówczas dziewczyna opisała w nim niezwykle bolesny, trwający cztery dni poród starszej siostry, Jadwigi.

„Bóle nie do zniesienia już od trzech dni, i nic, i nic. Jadzia cierpiała, krzyczała na te straszne bóle, wykrzywiające twarz w konwulsyjne drgania. Dzisiaj znowu nic, a ona goni resztkami sił” – opisuje Irenka.

A potem podejmuje bardzo ważną decyzję. „W związku z tym, z tą straszną chorobą, która na mnie wywarła olbrzymie wrażenie, przemieniłam się trochę. Mogę wyjść za mąż, ale dzieci i bólu – niech Bóg broni” – pisze Kwiatkowska.

Jako nastolatka i później już jako studentka w Państwowym Instytucie Szkoły Teatralnej miewała kolegów i adoratorów, wśród nich był m.in. młodszy od niej o rok Aleksander Bardini, ale Irena nie zwracała na niego uwagi. Dopiero po trzydziestce zaczęła myśleć o zamążpójściu. Jej wybrankiem został Bolesław Kielski, spiker Polskiego Radia, którego poznała w rozgłośni w latach 40.

(adsbygoogle = window.adsbygoogle || []).push({});

Mężczyzna był jednak od 1943 r. żonaty z Jadwigą z Kozakiewiczów. W 1946 r. urodził im się syn. Małżeństwo to nie było udane i mężczyzna zdecydował się na rozwód. Zaledwie kilka miesięcy później, 3 listopada 1948 r., para pobrała się. Irena konsekwentnie nie myślała o rodzicielstwie.

„Na dziecko nie czeka także jej mąż. Jego dzieci drażnią i irytują. Nie znalazłby w nich partnerów do rozmowy. Bolesław Kielski zresztą ma już jednego syna, Andrzeja” – pisze Marcin Wilk w biografii artystki.

„Za Krysię to ja się nie muszę wstydzić” – powtarzała dumna. I obdarowywała ją prezentami. Bluzki, żakiety, wymarzone czółenka z kokardą na półsłupeczku. Doszło do tego, że Krysia była wręcz zapatrzona w ciocię, kobietę kompletnie inną od jej matki.

(adsbygoogle = window.adsbygoogle || []).push({});

„Mama Krystyny miała inny sposób bycia. Nie pachniała Francją jak Kwiatkowska ani nie ubierała się tak elegancko. Dochodziło czasem na tym tle do konfliktów. Zazdrosna mama Krystyny kiedyś krzyknęła nawet w złości, że aktorka mogłaby się postarać o własne dziecko, zamiast podkradać cudze. Ale o własnym dziecku mowy nie ma. Uczucia macierzyńskie zapracowana Kwiatkowska lokować będzie więc nadal w Krystynie, a później w jej dzieciach: Dorocie i Danielu” – pisze Marcin Wilk.

Miłość do bratanków okazała się całkowicie odwzajemniona. Wszyscy płakali nad trumną aktorki podczas ostatniego pożegnania.