
Były prezydent Andrzej Duda w rozmowie z Żurnalistą odniósł się do porażki PiS w wyborach w 2023 roku. W jego ocenie partia potrzebuje zmian, a kluczową rolę odgrywa kwestia wieku i spojrzenia na rzeczywistość. Wprost zasugerował, że Jarosław Kaczyński może już nie nadążać za współczesnością.
„Może ktoś patrzy zbyt skostniałymi oczami”
Duda nie owijał w bawełnę, wskazując, że w PiS konieczne są zmiany pokoleniowe.
– Może potrzebne są zmiany. Może są potrzebne zmiany pokoleniowe. Może ktoś patrzy za bardzo skostniałymi oczami na otaczającą nas rzeczywistość? Może za duży bagaż PRL-u dźwiga cały czas na sobie? – pytał retorycznie.
Były prezydent podkreślił, że nawet on sam, wychowany jeszcze w czasach PRL-u, dostrzega u siebie stare schematy myślenia. – Potrzebne jest nowocześniejsze spojrzenie – dodał.
Pytanie o przywództwo Kaczyńskiego
W rozmowie pojawiło się też pytanie o ewentualną zmianę na stanowisku prezesa PiS. Duda nie ukrywał, że wiek Jarosława Kaczyńskiego może być problemem dla partii.
– Czy rzeczywiście jest tak, że ludzie prawie 80-letni powinni decydować o wszystkim i o losach Polski? No ja mam poważne wątpliwości – zaznaczył.
Dodał, że młodsze pokolenia patrzą na świat inaczej i nie mają kompleksów wyniesionych z minionej epoki. Jako przykład wskazał liderów Konfederacji, których określił jako „bardzo młodych ludzi”.
Obrona żony. „Była tym ogromnie zbulwersowana”
Andrzej Duda odniósł się także do krytyki, jaka w czasie jego prezydentury spadała na Agatę Kornhauser-Dudę. Jak stwierdził, żona boleśnie przeżywała medialne ataki.
– Widziała, jak dziennikarze manipulują, jak media kłamią, choćby pisząc o jej rodzinie. (…) Pamiętam, że była tym ogromnie zbulwersowana i powiedziała, że nigdy żadnego wywiadu nie udzieli, ponieważ uważa, że dziennikarze manipulują i kłamią – wspominał były prezydent.
Duda dodał, że przez lata jego żona była wyśmiewana i obrażana przez liberalno-lewicowe dziennikarki, które nazywały ją m.in. „milczącą pierwszą damą” czy „niemą niemotą”.
Duda coraz ostrzejszy w ocenach
Wywiad byłego prezydenta to kolejne mocne wystąpienie, w którym uderza on w dawnych politycznych sojuszników. Słowa o konieczności zmian pokoleniowych w PiS mogą okazać się wyjątkowo bolesne dla Jarosława Kaczyńskiego, który od dekad stoi na czele ugrupowania.