Będzie afera na cały świat, albo w najlepszym wypadku – całą Europę. Polacy znów muszą pogodzić się z myślą, że przez długie lata żyli w gigantycznym kłamstwie, w iluzji, słuchając zapewnień o działaniu dla dobra kraju czy zielonej wyspie.
W listopadzie obchodziliśmy kolejną rocznicę słynnej ucieczki Donalda Tuska do Brukseli. Objął tam prestiżowe stanowisko, które załatwiła mu kanclerz Niemiec Angela Merkel.
Po wyjeździe do Brukseli wielu wyborców PO, dzisiejszej Nowoczesnej itp., zaczęło jeszcze bardziej ubóstwiać Tuska. W kółko mówią o Polaku na wysokim stanowisku europejskim i o tym, jak świetnie Tusk reprezentuje demokratyczną RP na unijnych salonach. Ochoczo klaszczą też, gdy bezpardonowo atakuje polski rząd.
Jednak nie o tym jest ten artykuł. W całej sprawie chodzi bowiem o to, że właśnie połączono wątki związane z jedną z największych mafii w kraju, która ograbiła skarb państwa na niewyobrażalną skalę. Jaką rolę w całym procederze sprawował Donald Tusk i o co konkretnie chodzi?
W ostatnich miesiącach rządów PO-PSL doszło do dziwnej nowelizacji kodeksu karnego – przypomniał przytomnie serwis „Prawicowy Internet”.
Skrócono wówczas tzw. dodatkowy okres przedawnienia (doliczany do podstawowego po tym, jak sprawca usłyszy już zarzuty) z 10 do 5 lat. Efekt tej nowelizacji był zaskakujący.
Nagle okazało się, że polskie sądy dotknęła plaga umorzeń. Setki spraw przedawniało się jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Co gorsza – widmo umorzenia postępowania padło również na wiele postępowań dotyczących członków mafii paliwowej.
– Niewątpliwie może dojść do przedawnienia wielu spraw mafii paliwowej, które toczą się przed sądami. Dotyczy to głównie przypadków, gdy stawiano zarzuty działania w zorganizowanej grupie przestępczej. Miały one ulec przedawnieniu w 2022 r., ale stało się to 5 lat wcześniej, czyli w 2017 r. – powiedział Piotr Kosmaty, rzecznik Prokuratury Apelacyjnej w Krakowie, w wywiadzie udzielonym „Dziennikowi Gazecie Prawnej”.
W ostatnich miesiącach rządu PO-PSL urząd premiera sprawowała oczywiście Ewa Kopacz, jednak nikt nie ma wątpliwości, że była w ciągłym kontakcie z Tuskiem. Natomiast podobne, rewolucyjne i zaskakujące zmiany, poprzednia władza wprowadzała też we wcześniejszych latach kadencji. I – dziwnym trafem – najczęściej miały one zbawienny wpływ na sytuację prawną oskarżonych o działanie w mafii VAT-owskiej i właśnie paliwowej. Dość zastanawiający to „zbieg okoliczności”, bo politycy PiS od lat sugerują, że prominentni działacze PO i PSL mogli czerpać korzyści z lewego obrotu paliwem i wyłudzeń podatku. Gdy zacznie pracę komisja śledcza w tej sprawie – a taka bez wątpienia powstanie – i dojdzie prawdy, informacje o tym skandalu obiegną świat lotem błyskawicy. Takie wschodnie scenariusze rozgrywały się bowiem w „demokratycznym państwie prawa”, w środku Europy.
W obliczu tych szokujących doniesień, coraz częściej pojawiają się zarzuty o to, że Tusk i kilku jego ministrów, mogli działać według wskazówek bossów m.in. mafii paliwowej. Jednak nie ma się co dziwić, wszak po kolejnych wygranych wyborach, po otrzymaniu kolejnego mandatu zaufania od Polaków, Donald Tusk miał wśród swoich rzec: – Teraz, to k…a, paliwo może być nawet i po 7 złotych. Nijak te słowa miały się do przedwyborczych obietnic o budowaniu Polski dla przyszłych pokoleń.