Potężne uderzenie w Nawrockiego – „kupowali głosy”. Gigantyczny skandal
(adsbygoogle = window.adsbygoogle || []).push({});

Pięć gmin z województwa lubelskiego otrzymało od marszałka regionu nagrody finansowe za wysoką frekwencję w II turze wyborów prezydenckich. Wszystkie to niewielkie miejscowości, w których zdecydowanie zwyciężył Karol Nawrocki, kandydat wspierany przez PiS. Opozycja nie ma wątpliwości: to polityczna nagroda za lojalność przy urnach.

Nagrody za frekwencję? Tylko dla „swoich”

Pieniądze popłynęły tam, gdzie głosy dla Karola Nawrockiego płynęły szerokim strumieniem. W gminie Chrzanów uzyskał 94,4% poparcia, w Godziszowie – aż 94,66%. To właśnie te gminy, obok Rossosza, Głuska i Konopnicy, otrzymają od 100 do 500 tysięcy złotych każda. Oficjalny powód: wysoka frekwencja w drugiej turze wyborów prezydenckich.

(adsbygoogle = window.adsbygoogle || []).push({});

Warunek? Gmina musiała liczyć mniej niż 20 tysięcy mieszkańców. Opozycja mówi wprost – to ustawiony konkurs mający „docenić” najbardziej lojalne politycznie środowiska.

„Marszałek zrobił pseudokonkurs. To nic innego jak nieformalne, zawoalowane kupowanie głosów” – komentuje Marta Wcisło, europosłanka Koalicji Obywatelskiej.

Kryteria jak szyte na miarę?

Zaskakujący jest również moment ogłoszenia zmiany zasad konkursu – tuż przed głosowaniem zwiększono liczbę nagradzanych gmin z trzech do pięciu. Wszystkie nagrody trafiły do gmin, gdzie wyraźnie zwyciężył kandydat partii rządzącej województwem.

(adsbygoogle = window.adsbygoogle || []).push({});

To właśnie dlatego europosłanka KO zdecydowała się zgłosić sprawę do Państwowej Komisji Wyborczej.

„To działanie z premedytacją, żeby zwiększyć szanse konkretnego kandydata. Wiadomo, jak głosują wyborcy w takich małych gminach” – tłumaczy Wcisło.

Ulotki z twarzą marszałka. Nagrody za frekwencję – PKW przygląda się sprawie

Konkurs nie tylko nagradzał. Był także aktywnie promowany – ulotkami z wizerunkiem Jarosława Stawiarskiego, marszałka województwa lubelskiego i polityka PiS.

(adsbygoogle = window.adsbygoogle || []).push({});

„Ulotki z jego twarzą były wrzucane ludziom do zakupów w sklepach. To była forma agitacji politycznej przed wyborami” – relacjonuje Wcisło.

Czy promocja tego typu może zostać uznana za nielegalne wspieranie kampanii jednego z kandydatów? W PKW na razie nie wydano oficjalnego stanowiska, ale sprawę złożono do rozpatrzenia.

Milczenie beneficjentów i usprawiedliwienia urzędników

Władze województwa odpierają zarzuty. Rzecznik marszałka, Remigiusz Małecki, tłumaczy, że celem konkursu było mobilizowanie mieszkańców, zwłaszcza seniorów i osób chorych, do udziału w głosowaniu.

„Frekwencja na poziomie blisko 70 proc. to ósmy wynik w kraju” – przekonuje Małecki.
„Dla dużych ośrodków takie fundusze nie mają znaczenia, ale dla małych gmin – to realne wsparcie.”

Nagrodzeni wójtowie nie chcą komentować tej sytuacji. Jak mówi wójt Godziszowa, Józef Zbytniewski – „każda złotówka się przyda”. Na co dokładnie zostaną przeznaczone środki? Tego też nie wiadomo.

Demokracja za pieniądze?

Kiedy nagrody trafiają wyłącznie tam, gdzie wygrał „właściwy” kandydat, trudno mówić o apolitycznym wsparciu. Można mówić o promocji aktywności obywatelskiej. Ale kiedy ta aktywność przekłada się na setki tysięcy złotych i zawsze dotyczy gmin popierających jeden obóz, zaufanie do instytucji publicznych zaczyna się kruszyć.

Nie trzeba łamać prawa, by zbudować system, w którym lojalność popłaca, a niezależność kosztuje.
To nie jest już pytanie o to, kto wygrał wybory.
To pytanie o to, kto płaci za wygraną. I komu się to opłaca.

Źródło: Goniec.pl

(adsbygoogle = window.adsbygoogle || []).push({});