
Nie tak miała się skończyć ta podróż. 37-letni Wojciech wracał z Niemiec do Polski, ale nigdy nie dotarł do domu. Kilka dni później odnaleziono jego ciało. Sprawą zajmują się policja i prokuratura. Bliscy nie kryją rozpaczy, a lokalna społeczność wciąż zadaje sobie pytanie – co się wydarzyło?
- Czytaj też: Nie żyje znany i uwielbiany gwiazdor TVN. Miał tylko 38 lat – tragiczne wieści obiegły cały kraj
Zniknął w drodze do domu. Ostatni ślad przy barze
Wojciech zaginął rankiem 26 lipca, gdy wracał do Polski z Niemiec. Mężczyzna zatrzymał się na posiłek w barze przy ul. Lubiejewskiej w Ostrowi Mazowieckiej. Z relacji świadków wynika, że był sam i nie sprawiał wrażenia osoby zaniepokojonej. Po wyjściu z lokalu wsiadł do swojego ciemnego volkswagena i ruszył w kierunku Łomży.
- Zobacz również: Niebywałe co Sikorski właśnie powiedział o Kaczyńskim. Lider PiS się wścieknie – totalne upokorzenie
To był ostatni raz, kiedy ktokolwiek widział go żywego. Telefon Wojciecha po raz ostatni logował się w rejonie Prostek, co może wskazywać na miejsce, gdzie zakończyła się jego podróż.
Kilka dni poszukiwań i wstrząsające odkrycie
Zaginięcie zgłoszono niemal natychmiast. W akcję zaangażowano policję, straż pożarną oraz grupy ochotników, którzy dzień i noc przeczesywali pobliskie tereny. Nadzieja, że Wojciech się odnajdzie, była ogromna.
Niestety, kilka dni później w okolicach miejscowości Bogusze znaleziono ciało mężczyzny. Potwierdzono, że to poszukiwany 37-latek. Informacja o jego śmierci poruszyła mieszkańców regionu i tych, którzy zaangażowali się w pomoc.
Śledztwo trwa. Co wydarzyło się naprawdę?
Prokuratura i policja prowadzą śledztwo w kierunku nieumyślnego spowodowania śmierci. Zabezpieczane są nagrania z monitoringu, przesłuchiwani są świadkowie, analizowane są dane z logowań telefonu. Na razie jednak nie ujawniono żadnych przełomowych informacji.
– Sprawa ma charakter rozwojowy. Czekamy na wyniki sekcji zwłok i dalsze ekspertyzy – mówi jeden z funkcjonariuszy pracujących przy śledztwie.
Bliscy i sąsiedzi w szoku. „To był dobry człowiek”
Wojciech był znany i lubiany w swoim środowisku. W mediach społecznościowych pojawiły się dziesiątki poruszających wpisów.
– Zawsze pomocny, uśmiechnięty. Nie mieści nam się to w głowie – pisze jeden z sąsiadów. Inni wspominają go jako osobę rodzinną, ciepłą, która nigdy nie odmawiała pomocy.
Jego żona i najbliżsi są zdruzgotani. Zamiast radości z powrotu do domu, przyszło im zmierzyć się z bólem i żałobą.
Niewyjaśniona tragedia. Społeczność czeka na odpowiedzi
Zaginięcie i śmierć Wojciecha to kolejne dramatyczne wydarzenie, które pokazuje, jak nagle i bez ostrzeżenia może zgasnąć czyjeś życie. Wciąż nie wiadomo, czy doszło do nieszczęśliwego wypadku, czy może ktoś przyczynił się do jego śmierci.
Społeczność Prostek i Ostrowi Mazowieckiej czeka na odpowiedzi. Rodzina – na sprawiedliwość.