Koronawirus w Polsce, konsekwencje: Ustawa umożliwiająca cięcia etatów już obowiązuje, zobacz kto zachowa a kto straci pracę, kogo obejmą zwolnienia?
Czytaj też: Duża ilość zgonów, kolejne zakażenia – nowe dane
Pandemia koronawirusa w Polsce prawdopodobnie zmieni sytuację i podejście samorządów do wypłacania wynagrodzeń i gospodarowania pieniędzmi. W jaki sposób?
Otóż, do tej pory było tak, że urzędy robiły absolutnie wszystko aby wydać wszystkie przeznaczone na wypłaty pieniądze. Ważnym było, aby zagospodarować każdą złotówkę przed końcem roku, bowiem w przeciwnym razie pula wracała do budżetu centralnego. Z kolei w kolejnym roku środki na fundusz wynagrodzeń były automatycznie pomniejszane.
Teraz przez Koronawirus w Polsce ta sytuacja może się zmienić – Kogo obejmą cięcia etatów, a kto zachowa pracę, a kto ją straci? Konsekwencje mogą być różne.
„Rada Ministrów w każdej chwili może w rozporządzeniu zdecydować o natychmiastowym zwalnianiu lub obniżeniu pensji. Takie upoważnienie znalazło się w ustawie z 16 kwietnia 2020 r. o szczególnych instrumentach wsparcia w związku z rozprzestrzenianiem się wirusa SARS-CoV-2 (Dz.U. poz. 695), która w tym zakresie obowiązuje od 18 kwietnia.„
– czytamy na portalu Interia.pl
Ustawa umożliwiająca cięcia etatów
Chodzi tu o zminimalizowanie negatywnych skutków gospodarczych wywołanych przez pandemię poprzez ograniczenie wydatków w sektorze publicznym.
Co do samego rozporządzenia, to musi ono uwzględnić i potrzeby budżetu państwa, i konieczność prawidłowego realizowania zadań administracji rządowej.
– Nie chcę siać zamętu wśród urzędników, ale mogę potwierdzić, że tarcza 2.0 dała nam narzędzia do szukania oszczędności również w naszych szeregach. W każdej chwili możemy skorzystać z tego uprawnienia i redukować liczbę pracowników albo ograniczać im płace
– mówi dla „Dziennika Gazety Prawnej” Łukasz Schreiber, minister w kancelarii premiera. Jest on również współautorem wspomnianych rozwiązań.
Zobacz również: Dramat u sąsiada Polski. Porażające doniesienia
– Obecnie analizujemy, jaka jest sytuacja kadrowa i finansowa w poszczególnych urzędach
– mówi.
Z kolei Dobrosław Dowiat Urbański, szef służby cywilnej, nie informuje o tym, czy szef KPRM poprosił go już o wymaganą do wydania rozporządzenia opinię.
Realizacja nie jest taka prosta jakby się mogło wydawać. Dlaczego? Tylko administracji rządowej jest ponad 1,8 tys. urzędów. Oznacza to że czas wykonania analiz ulegnie dość znacznemu wydłużeniu. Między innymi dlatego, że dla każdego z tych urzędów oddzielnie trzeba określić sposób i skalę redukcji.
„Dziennik Gazeta Prawna” dotarł do informacji, z których wynika, że ze wszystkich rządowych urzędów uzyskano dane dotyczące ilości zatrudnienia. Ponadto wiadomo również którzy pracownicy osiągnęli wiek emerytalny oraz ilu pracuje na umowach terminowych.
– Rząd musi jednak kierować się opiniami dyrektorów generalnych i brać pod uwagę zadania nałożone na poszczególne urzędy, aby nie doprowadzić do paraliżu państwa
– mówi prof. Józefa Hrynkiewicz, działaczka PiS i była dyrektor KSAP.
– Musi jednak też być powołany zespół w kancelarii premiera, który zaproponuje skalę redukcji zatrudnienia, bo osoby zarządzające państwowymi jednostkami będą zapewne próbowały wykazywać, że pracowników brakuje i nie ma kogo zwalniać. Wtedy jednym rozwiązaniem będzie ograniczanie wynagrodzeń
– dodaje.
Nie tylko zwolnienia są remedium – można ocalić stanowisko pracy
Nie wszyscy urzędnicy będący na tzw „widelcu” muszą od razu otrzymać wypowiedzenia. Istnieje również przepis mówiący o ograniczeniu wydatków polegający na zawieszeniu prawa do dodatkowych składników wynagrodzeń. Mowa tu na przykład o dodatku zadaniowym, o nagrodach, premiach i pozostałych świadczeniach o podobnym charakterze.
Ten przepis umożliwia również zawieszenie prawa do otrzymania dodatkowego urlopu, z którego korzystają urzędnicy mianowani.
– W ubiegłym roku po dwóch tygodniach od podpisania przez prezydenta ustawy budżetowej otrzymaliśmy podwyżki. W tym, choć mija już czwarty tydzień, nie zostały one wypłacone, bo resort finansów zastanawia się, co robić. Jeśli to specjalne rozporządzenie zacznie obowiązywać, możemy się pożegnać z obiecanymi 6-proc. podwyżkami w tym roku
– mówi Robert Barabasz, przewodniczący NSZZ „Solidarność” w Łódzkim Urzędzie Wojewódzkim.
– Na nasze pytania dyrektorzy generalni odpowiadają tylko, że na wypłatę mają trzy miesiące od podpisania ustawy budżetowej przez prezydenta, czyli do końca czerwca
– dodał.
Związki działające w ramach urzędów uważają zgodnie, że zwolnienia oraz ograniczenia powinny najpierw w pierwszej kolejności objąć samą „górę”.
Jako argument wskazują również, że cięcia i ograniczenia mają dotyczyć jedynie urzędów. Nikt jak do tej pory nie słyszał aby podobne rozwiązania miały być zastosowane w kancelariach Sejmu, Senatu itp. W
– Tworząc tarczę 2.0, premier chciał mieć narzędzia do szukania oszczędności w podległych mu służbach. Kancelarie Sejmu, Senatu czy Prezydenta są autonomiczne i stosuje się do nich ustawę o pracownikach urzędów państwowych, a nie o służbie cywilnej
– mówi Tadeusz Woźniak, poseł PiS i przewodniczący Rady Służby Publicznej.
Od razu dodał, że jeżeli przy tworzeniu budżetu na rok 2021 okaże się, że środków dla tych urzędów będzie mniej, to wtedy chcąc nie chcąc i tu przyjdą cięcia i ograniczenia.
Źródło: DGP
Polecamy także:
Merkel ostrzega Niemców. czy to samo czeka Polskę?
To tam uciekają bogaci Amerykanie przed koronawirusem
Nie nadążają z wywożeniem zwłok. Ciała leżą w domach