Agnieszka leżała martwa w kałuży krwi. Jej nagie ciało odnalazła w mieszkaniu w Sokółce (woj. podlaskie) babcia. Ofiara została zgwałcona i zamordowana. Po ponad 9 latach od potwornej zbrodni, bliscy kobiety doczekali się sprawiedliwości. Przed Sądem Apelacyjnym w Białymstoku zapadł prawomocny wyrok w sprawie. Oskarżeni o zabójstwo 27-latki szybko nie wyjdą z więzienia.
21 stycznia 2009 roku do drzwi mieszkania Agnieszki Michniewicz w Sokółce zapukało trzech 17- i 18-letnich chłopaków. Mariusz P., Artur K., Piotr N. twierdzili, że wpadli na kawę. Kobieta wpuściła ich do domu. Nie mogła przewidzieć, że będą chcieli ją skrzywdzić. Z ustaleń śledczych wynika, że oskarżeni rzucili się na bezbronną 24-latkę. Zaczęli ją bić i dusić. Jeden z nich ją zgwałcił. Przerażona Agnieszka wyrywała się i krzyczała. To jeszcze bardziej rozwścieczyło oprawców. Nastolatkowie chwycili za nóż i zadali ofierze ponad 20 ciosów – w okolice szyi, tułowia i brzucha. Po zbrodni uciekli z mieszkania, zabierając ze sobą wartościowe przedmioty.
Martwą 27-latkę odnalazła babcia. – Wychowywałam Agniesię od drugiego roku życia. Przeżyłam straszny wstrząs po wejściu do mieszkania – wspomniała zapłakana kobieta. Zmasakrowane, nagie ciało jej wnuczki leżało na podłodze. Wszędzie była krew. Przez długi czas tajemnicą pozostawało, kto w tak bestialski sposób odebrał mieszkance Sokółki życie. Z powodu niewykrycia sprawców, śledztwo umorzono. Nad sprawą wciąż pracowali jednak funkcjonariusze z tzw. policyjnego Archiwum X, którzy zajmują się niewyjaśnionymi zbrodniami. Przełom nastąpił w kwietniu 2014 roku. Wtedy to ustalono dane 22-latka, którego podejrzewano o zabójstwo Agnieszki. Odsiadywał wyrok w zupełnie innej sprawie. Mężczyzna, co prawda opisał częściowo, co wydarzyło się w domu Agnieszki, ale twierdził, że wyszedł zanim doszło do zabójstwa. Dzięki jego zeznaniom zatrzymano dwóch kolejnych podejrzanych – jego kolegów, którzy przebywali wtedy w Wielkiej Brytanii. Obaj zapewniali, że nie byli w mieszkaniu ofiary.
Sąd Okręgowy w Białymstoku uznał oskarżonych za winnych gwałtu i zabójstwa. Skazał ich za działanie „wspólnie i w porozumieniu, z zamiarem bezpośrednim”. Wziął przy tym pod uwagę rolę i udział w zbrodni każdego z mężczyzn. Oskarżeni usłyszeli kary 25, 15 i 12 lat więzienia. Jesienią 2016 r. Sąd Apelacyjny w Białymstoku wyrok ten utrzymał. Obrońcy złożyli jednak kasacje, zwracając uwagę m.in. na to, że formalnie nikt z bliskich zmarłej nie złożył wniosku o ściganie za gwałt. Sprawą zajął się Sąd Najwyższy. Uznał on, że faktycznie doszło do takiego uchybienia, uchylił wyrok i sprawę przekazał sądowi apelacyjnemu.
Po ponad 9 latach od zbrodni, bliscy zamordowanej Agnieszki doczekali się sprawiedliwości. W środę, 21 lutego Sąd Apelacyjny w Białymstoku utrzymał kary 25, 15 i 12 lat więzienia. Uznał je za „odpowiednie i adekwatne do stopnia ich zawinienia, a także roli poszczególnych oskarżonych w dokonaniu tego przestępstwa”. Najniższy wyrok usłyszał oskarżony, który współpracował ze śledczymi. – Oskarżeni dokonali zabójstwa młodej dziewczyny w sposób wyjątkowo drastyczny, okrutny i można powiedzieć – haniebny (…). Zdaniem sądu, orzeczone kary spełnią wszystkie swoje zadania i są karami sprawiedliwymi – mówił sędzia Andrzej Czapka. Wyrok jest prawomocny. Obrona nie wyklucza jednak ponownej kasacji.