Świat pamięta różnych wizjonerów i wieszczy., którzy głosili totalny upadek znanego nam wszystkim porządku świata. Ludzie ci zazwyczaj byli spychani na margines społeczeństwa i absolutnie nie liczono się z ich zdaniem. Tak było przed ostatnim słynnym krachem w Stanach Zjednoczonych, kiedy ludzie, którzy ostrzegali przed wielkim kryzysem okrzyknięci zostali po prostu “świrami”. Tym razem jednak, głos zabrał legendarny inwestor, którego warto posłuchać…
To nie pustelnik z długą brodą o ekscentrycznych poglądach, a światowy człowiek sukcesu mający na swoim koncie spektakularne sukcesy biznesowe oraz dwa rekordy Guinessa, które zdobył za wyczyn podróżniczy odwiedzając podczas jednej “objazdówki” ze swoją żoną aż 116 państw!
Jim Rogers, bo o nim mowa przepowiada najczarniejszy scenariusz…
Na amerykańskiej giełdzie rośnie bańka spekulacyjna. Ta bańka w końcu powstanie, a potem pęknie i powinniśmy się tego poważnie bać. To ciekawe, bo takie rzeczy dzieją się zawsze, kiedy nikt nie patrzy. W 2007 roku zbankrutowała Irlandia. Ludzie pytali: Irlandia? To jest kraj? Mają tam jakiś rynek? I wtedy Irlandia zbankrutowała. A potem zbankrutował Bear Stearns. I Lehman Brothers. To działo się zawsze, kiedy nie patrzyliśmy
– ostrzega.
To będzie największy kryzys w naszym życiu. I choć jeden już mamy za sobą – ten z 2008 roku – czeka nas coś znacznie gorszego. W 2008 roku mieliśmy problem z powodu długu. Tamten dług to nic w porównaniu do tego, co dzieje się obecnie.w 2008 roku Chińczycy mieli dużo pieniędzy odłożonych na czasy, kiedy „zacznie padać”. Zaczęło padać, a oni te pieniądze zaczęli wydawać. Teraz nawet Chińczycy mają dług
– powiedział Rogers.
Według legendy biznesu nieuchronny gigantyczny kryzys doprowadzi „do upadku zachodniej cywilizacji, będą upadały rządy i całe kraje, będą znikały partie polityczne.”
Aby ominęły go największe zachwiania na świecie już przeprowadził się do Azji. Postanowił również, że jego dzieci będą biegle władały językiem mandaryńskim. Czyżby naprawdę było aż tak źle?