W programie „Mam to wszystko w standupie”, Maciej Stuhr, znany aktor, nie oszczędza obecnej władzy, ostro krytykując rządy Zjednoczonej Prawicy. Stand-up, pełen błyskotliwych i inteligentnych spostrzeżeń, zdobywa uznanie za swój humor na najwyższym poziomie.
Stuhr rozpoczynając wystąpienie, ironicznie stwierdza, że „stand-up się nie opłaca,” jednocześnie zaznaczając swoje trudności jako osoby niebędącej ulubieńcem prawicowej strony konfliktu politycznego. Podkreśla, że jego żona bardziej preferuje, aby pozostał w domu niż jeździł w kolejne trasy ze swoim stand-upem, zważywszy na kontrowersje, jakie go otaczają.
W trakcie wystąpienia, Stuhr wytyka główne błędy odchodzącej ekipy rządzącej, biorąc pod lupę postacie kluczowe dla Zjednoczonej Prawicy, takie jak Zbigniew Ziobro, Jacek Sasin czy propagandysci z TVP. W ironiczny sposób komentuje afery polityczne, odnosząc się do afery Pegasusa i podsłuchiwania polityków opozycji.
Maciej Stuhr nie gryzł się w język
W wyjątkowo ostrej pointcie Stuhr komentuje noc wyborczą, podkreślając paradoksalną sytuację, w której, mimo zwycięstwa w wyborach, partia przegrywa. Satyryk zdaje się przewidywać przyszłość polityczną i z humorem ocenia schizofreniczną według jego opinii narrację PiS.
Ja to bym za te pieniądze nawet Antoniemu parówki w czajniku gotował – żartuje Stuhr, tym razem nawiązując do słynnych już eksperymentów podkomisji smoleńskiej. – Albo bym prezesowi codziennie włosy mył Nizoralem – to z kolei odniesienie do ostatnich wydarzeń z Sejmu, kiedy to na marynarce Jarosława Kaczyńskiego można było zobaczyć sporo łupieżu. – No dobra, przesadziłem. Co drugi dzień – dodaje po chwili.
Nie tylko polityka jest obiektem żartów Stuhra; komik atakuje również cechy społeczeństwa, w tym jego własne doświadczenia jako aktora i relacje z ojcem.
W związku z reakcjami publiczności, wydaje się, że widzowie doceniają krytyczne spojrzenie na aktualną sytuację polityczną w Polsce. Stuhr, choć niewątpliwie kontrowersyjny, zdaje się trafiać w oczekiwania publiczności, oferując humor na granicy ostrości, ale jednocześnie błyskotliwy i inteligentny.
– Stand up musi być wulgarny, ale k***a nie mój. Nie sprowokujecie mnie. Ja jestem Polakiem, ale Polaka nie da się tak łatwo sprowokować – żartuje w pewnym momencie, zwracając uwagę na pewne negatywne cechy naszego narodu.
Czas pokaże, jak artysta poradzi sobie z nową rzeczywistością polityczną, sugerując, że będzie równie umiejętny w wyśmiewaniu i krytyce nowej władzy.