Niemcy we Wrocławiu: „Co to za polska k***a do mnie mówi?!” Kara przyszła szybko

Do bardzo nieprzyjemnej awantury doszło w sylwestra we Wrocławiu. Na profilu Magdy Groń, dziennikarki portalu wdolnymslasku.pl, pojawił się post pt. “Taka sytuacja”. Dziennikarka opisuje w nim wizytę w jednej z kawiarni, w której “konsumuje szarlotkę i popija obrzydliwą kawą z pianką z soi modyfikowanej genetycznie”. Ten spokojny obraz zaburza jednak kelner, który niespodziewanie pyta: “Przepraszam, długo pani jeszcze zejdzie?”

Okazało się, że do kawiarni weszła 15-osoba grupa starszych turystów z Niemiec, a jak zauważa kelner pospieszający dziennikarkę: “jest za mało miejsca”. Zachowanie kelnera było wręcz absurdalne oraz precedensowe.

Dziennikarka twardo postanawia, że “jak skończy, to wyjdzie”. Wtem sytuacja nabiera tempa i następuje niezbyt przyjemny dla dziennikarki obrót spraw, który zapamięta z pewnością na bardzo długi czas.

Jak czytamy dalej w opisie kobiety:

“Podchodzi do mnie jeden z Niemców (około 75 lat) i mówi po niemiecku: Czy pani nie rozumie, że jest nas dużo?” Dziennikarka miała odpowiedzieć (w ojczystym języku), że w Polsce mówi się po polsku.

(adsbygoogle = window.adsbygoogle || []).push({});

Niezadowolny z takiego rozwoju sytuacji Niemiec w odpowiedzi miał “na całe gardło” zapytać swoich towarzyszy: “czy ktoś rozumie, co ta bezczelna polska kurwa do mnie mówi? Oni nigdy się nie nauczą.”

Magda Groń pryznaje, że nie wytrzymała poziomu tego mało dżentelmeńskiego komentarza (“w jednej chwili wyszła ze mnie cała ksenofobia”) i odpowiedziała płynnym niemieckim swojemu adwersarzowi: “czy byłby pan uprzejmy zabrać swoją starą esesmańską dupę z mojego kraju? Bo bezczelne niemieckie kurwy chyba nigdy się nie nauczą, że nie są u siebie”.

(adsbygoogle = window.adsbygoogle || []).push({});