Nic nie zapowiadało skandalu. W siedzibie Polskiego Związku Łowieckiego odbyło się spotkanie wielkanocne zorganizowane przez Łowczego Krajowego Pawła Lisiaka i pracowników Związku. Gościem „jajeczka” był Eward Siarka, wiceminister Środowiska i Klimatu oraz pełnomocnik rządu ds. Łowiectwa i Leśnictwa.
Do niecodziennej sytuacji doszło na schodach w siedzibie PZŁ. Tam na ministra czekali myśliwi, którzyt zarzucili mu partyjne nominacje w PZŁ i nieudacznictwo nowego Łowczego Krajowego. Przyciśnięty do muru wiceminister środowiska i Klimatu Edward Siarka, któremu część myśliwych zarzuca nominowanie na Łowczego Krajowego znajomego męża Beaty Kempy – dra Pawła Lisiaka, w pewnym momencie nie wytrzymał. Słysząc skargi od myśliwych, m.in., że zabierane są im koła łowieckie, odparował bez zastanowienia.
„Wszyscy którzy tutaj są, stracą koła”
– zagroził myśliwym polityk Solidarnej Polski.
Po kilku minutach minister uspokoił się i powiedział, że obwody stracą myśliwi na własne życzenie.
Wcześniej do tych samych myśliwych przemówił prof. Paweł Piątkiewicz, prezes Naczelnej Rady Łowieckiej, która wybierana jest przez samych myśliwych. Piątkiewicz nie był zaproszony na wigilijną biesiadę w siedzibie PZŁ. Profesor poinformował, że już w marcu NRŁ rozwiązała kontrakt z Lisiakiem.
Zgodnie z prawem PZŁ nie zatrudnia już Łowczego Krajowego, ten więc nie powinien otrzymywać pensji, ale jego funkcja nie ustała, ponieważ prawo przewiduje, że samej nominacji na to stanowisko dokonuje minister Środowiska i Klimatu.
W tym przypadku chodzi o Annę Moskwę, która te kompetencje scedowała na swojego zastępcę – Edwarda Siarkę, myśliwego i jednocześnie pełnomocnika rządu ds. Łowiectwa i leśnictwa.
Sytuacja kryzysu autorytetów w PZŁ jest bez precedensu. To samo dotyczy działań stricte politycznych wobec Związku.Dotąd nawet tak kontrowersyjne postacie w życiu politycznym jak prof. Jan Szyszko, w kwestii nadzoru nad łowiectwem cieszyły się uznaniem większości myśliwych niezależnie od ich poglądów politycznych.
Czy Solidarna Polska na siłę utrzyma jako Łowczego Krajowego kolegę z łowiska męża Beaty Kempy, pomimo, że nie chce go znaczna część myśliwych, a sama Naczelna Rada Łowiecka wręcza mu czarną polewkę? Nie wiadomo. Wiadomo jedynie, że Lisiakowi zarzuca się, że jest figurantem. Sam Lisiak podczas dzisiejszego zajścia był obecny, ale nie zabrał głosu.
A jak zakończyło się spotkanie z filmu? Ostatnio PZŁ reprezentuje na Facebooku niejaki Artur Hampel. Rozstrzygnięcia siłowe, to jedyne, co jeszcze chroni Łowczego Krajowego.
„Już po opuszczeniu budynku zarządu przez ministra Siarkę pojawiła się Policja, która opanowała sytuację pacyfikując osoby zakłócające mir”
– napisał Hampel. W innym wpisie opłacany z budżetu PZŁ Artur Hampel porównał Łowczego Krajowego do Załeńskiego, a prezesa Naczelnej Rady Łowieckiej sprzeciwiającego się upolitycznianiu PZŁ do Putina.
Jak widać, propagandyści w PZŁ jadą po bandzie…
fot. gov.pl