PiS – Marsz Niepodległości. Jeszcze kilka dni temu była nadzieja, że politycy – ponad podziałami – będą wspólnie świętować 100-lecie odzyskania przez Polskę niepodległości na Marszu organizowanym w stolicy przez środowiska narodowe. Teraz wiadomo już, że nic z tego.
To byłby prawdziwy ewenement, tym bardziej w polskich realiach. Bo wizja polityków prawicy, centrum, lewicy i środowisk wolnościowych świętujących razem, jest wręcz abstrakcyjna. Z inicjatywą wyszedł najpierw prezydent Andrzej Duda. Jednak wkrótce… wycofał się.
– Dobrze, że ekipa rządząca podjęła próbę porozumienia z organizatorami Marszu Niepodległości. Ale też trzeba mieć świadomość, że od początku szanse na porozumienie były nikłe, o ile nie zerowe – przekazał na łamach swojego portalu Jacek Karnowski, dziennikarz blisko związany z rządem.
Zobacz również:
PiS – Marsz Niepodległości
– Tęsknota za jednością powraca u nas regularnie przy okazji ważnych rocznic. Jest naturalna i zrozumiała. Ale podziały i emocje nie tylko dowodzą, że niektóre z naszych wad narodowych mają się dobrze; są one także znakiem, że nie przechodzimy wobec Polski obojętnie, że nie jest ona dla nas tylko przestrzenią do życia. Jest wartością, która dla wielu z nas wciąż stanowi sens życia. I to jest prawdziwy powód do radości. Dużo większy niż obłe, zimne, „zgodne” obchody, które można obserwować w wielu europejskich krajach – czytamy dalej.
W końcu Karnowski tłumaczy, że skupienie w jednym miejscu tak wielu ludzi reprezentujących różne poglądy, mogłoby zakończyć się źle. Przypomina przy tym, że PiS chciało mieć kontrolę nad pojawiającymi się transparentami, by – tak jak rok temu – świat nie pokazał marszu jako pochodu ekstremistów i skrajnie niebezpiecznych rasistów.
– Próba wyegzekwowania ustaleń dotyczących transparentów czy haseł mogłaby przynieść prawdziwą kompromitację w postaci rozrób czy zadym. Uważam, że to scenariusz więcej niż pewny – zapewnił Jacek Karnowski.