Amber Gold to wierzchołek góry lodowej? Coraz częściej słychać o nieprawidłowościach w SKOK Wołomin. Co ważne, w związku z wyłaniającą się aferą pojawiają się nazwiska Jaki, Ziobro, Kaczyński, a nawet Duda.
To właśnie do polityków PiS-u zwracali się oszukani na miliony złotych Polacy. Okazuje się, że z upadłego w 2015 roku SKOK Wołomin wyparowało prawie 3 miliardy złotych!
To byłaby największa afera w historii III RP!
Byli członkowie SKOK Wołomin postanowili opowiedzieć dziennikarzom Onet.pl o kulisach kontaktów z najważniejszymi politykami Prawa i Sprawiedliwości, do których zwracali się z prośbą o pomoc.
W przeciwieństwu do Amber Gold nie organizowano masowych protestów, ponieważ dziesiątki tysięcy oszukanych Polaków otrzymały odszkodowania z Bankowego Funduszu Gwarancyjnego. Pieniędzy nie odzyskali Ci, którzy wpłacili więcej niż 100 tys. euro (Stowarzyszenie Spółdzielczości Finansowej im. Św. Michała) założyli nawet Decyzje w tej sprawie podejmowali politycy Platformy Obywatelskiej.
Według wyliczeń za odszkodowania każdy z nas zapłacił aż 500 zł!
Jeszcze przed wyborami parlamentarnymi w sprawę zaangażował się Jarosław Kaczyński, który wyznaczył posła Maksa Kraczkowskiego, by pomógł członkom Stowarzyszenia.
Szybko jednak sprawa ucichła, ponieważ Kraczkowski został wiceprezesem PKO BP.
Prezes PiS polecił wówczas, by oszukani Polacy zwrócili się do Centralnego Biura Antykorupcyjnego. Przedstawiciele Stowarzyszenia twierdzą, że minister Kamiński nie chce im pomóc, zaś CBA przekazała, że o sprawie została poinformowana prokuratura.
Sprawie miał się przyglądać także Zbigniew Ziobro, ale z relacji poszkodowanych wynika, że „po objęciu władzy nabrał wody w usta”.
Członkowie Stowarzyszenia postanowili nawet zwrócić się o pomoc do ojca Tadeusza Rydzyka, z którym spotkali się w styczniu ubiegłego roku. Duchowny proponował im spotkanie z wiceministrem Patrykiem Jakim, do którego ostatecznie nie doszło.
Prokuratura Krajowa i Ministerstwo Sprawiedliwości zaprzecza, jakoby nie podejmowały żadnych działań w sprawie SKOK Wołomin.
– Dziwnym trafem dziś nikogo to nie interesuje. Łatwo można sobie policzyć, że skoro WSI zgarnęło 800 mln złotych, to ktoś wziął resztę. Naszym zdaniem te pieniądze trafiły do kieszeni różnych beneficjentów politycznych – podkreśla w rozmowie z Onetem Marcin Karliński, szef Stowarzyszenia.