W sprawie Maksymiliana F., który zaatakował policjantów strzelając do nich z broni palnej, pojawiły się nowe, zatrważające wątki. Okazuje się, że mężczyzna już wcześniej publicznie groził funkcjonariuszom, publikując nagrania między innymi na Instagramie. Te zatrważające nagrania są nadal dostępne w sieci, co rzuca nowe światło na zdarzenia poprzedzające tragiczną strzelaninę.
Maksymilian F. nie był obcy społeczności internetowej, gdzie publikował krótkie filmiki z jego udziałem. Na jednym z tych nagranych materiałów mężczyzna wygłosił bezpośrednie groźby wobec policjantów, zaznaczając, że otworzy ogień, jeśli ci zbliżą się do niego. Te ostrzeżenia były publicznie dostępne, co budzi pytania o to, czy służby odpowiednio zareagowały na wcześniejsze sygnały o potencjalnym zagrożeniu ze strony Maksymiliana F.
Groźby w sieci: Publiczne ostrzeżenia Maksymiliana F.
Zdjęcia i nagrania Maksymiliana F. na Instagramie stanowią swoiste ślady, które mogą pomóc w zrozumieniu motywacji i stanu umysłu napastnika. Nagrania te są teraz przedmiotem zainteresowania śledczych, którzy starają się poznać tło psychologiczne sprawcy oraz zidentyfikować, czy istniały wcześniejsze sygnały o potencjalnym zagrożeniu.
„Jeżeli policja będzie próbowała się do mnie zbliżyć, otworzę ogień. Ja pierwszy. Dlaczego? Odpowiedzcie sobie sami. Jestem osobą maltretowaną przez policję. Próbowali wbić mnie w jakiś program, a ja nie jestem ani przestępcą, ale stanę się nim, tak jak próbujecie robić ze mnie przestępcę od wielu, wielu, wielu lat” – powiedział Maksymilian F. na opublikowanym nagraniu. Porównywał się do amerykańskiego studenta maltretowanego przez rząd Korei Północnej.
Na kolejnym nagraniu mówi o „przeznaczonych do likwidacji. „To, że robiliście wszystko nielegalnie i że wbijacie Maxa w jakieś chore programy resocjalizacji – wiadomo, że mnie nie trzeba resocjalizować – będziecie musieli się z tego tłumaczyć przed sądem, jak zmieni się władza. Wielu z was jest już przeznaczonych do likwidacji. Likwidacja to ostatnio mój ulubiony termin i to nie jest (…) Po prostu będziecie zlikwidowani. I tak należy postępować ze zdrajcami. Do niczego się nam nie przydacie (…) Jesteście po prostu do wycięcia” – stwierdził mężczyzna.
Na dwóch kolejnych filmach kpi z polskich służb specjalnych.
Policja wie o nagraniach. Sprawy nie komentuje
Przedstawiciele policji wiedzą już o nagraniach, ale nie chcą mówić o szczegółach śledztwa. Jak powiedział PAP mł. asp. Tomasz Nowak z KWP we Wrocławiu, „będzie to badane”.
– Skoro są jakieś informacje, które mogą być dowodem w sprawie, to na pewno będzie to badane – powiedział policjant.
Maksymilian F. był poszukiwany od piątkowego wieczora. Wówczas doszło do zdarzenia na ulicy Sudeckiej we Wrocławiu, w wyniku którego rannych zostało dwóch policjantów. Dziennikarze Wirtualnej Polski dowiedzieli się nieoficjalnie że jeden z przechodniów zauważył samochód na środku drogi, w którym znajdowało się dwóch rannych mężczyzn.
Na miejscu pojawił się patrol policji. Okazało się, że pojazd to nieoznakowany radiowóz, a ranni to dwaj 47-letni funkcjonariusze.