Islandia jest jednym z tych państw, w których praktycznie nie rodzą się dzieci z chorobą downa. Przyczyna tego zjawiska może budzić spore kontrowersje.
W skandynawskich szpitalach dokonuje się w 9, 10 tygodniu ciąży badania prenatalne, które mogą stwierdzić wszelkie choroby u dziecka. Po wykryciu wady lekarze często namawiają matki do przeprowadzenia aborcji.
Pracownik szpitala w Rejkiawiku, stolicy Islandii, tłumaczy, że „rodzice kończą w ten sposób potencjalne życie, które mogłoby doprowadzić do wielu komplikacji”.
– I tak powinno się na to patrzeć, a nie jak na morderstwo – to takie czarno białe. A życie jest przecież szare. Masz prawo wybrać, jak twoje życie będzie wyglądać – dodaje.
Kobiety deklarują zadowolenie z możliwości przeprowadzenia zabiegu aborcyjnego. Wszystko im jest tłumaczone tak, aby kobiety nie czuły wyrzutów sumienia. Podobnie jest w Danii.
– Kobiety w Danii mają mniej sentymentów przy usuwaniu zniekształconych płodów, między innymi dlatego, że takie podejście jest wspierane przez służbę zdrowia – ujawnił w rozmowie z The Copenhagen Post szef katedry ginekologii Uniwerstytetu Kopenhaskiego, Ojvind Lidgegaard.