
Tragedia, do której doszło 14 lipca 2024 roku nad jeziorem Ośno, poruszyła całą Polskę. 15-letni Dominik z Poznania utonął podczas próby zdobycia harcerskiej sprawności. Związek Harcerstwa Rzeczypospolitej wydał oświadczenie. Prokuratura postawiła zarzuty dwóm opiekunom.
Dramatyczna noc nad jeziorem Ośno
Była noc. Jezioro Ośno w miejscowości Wilcze spowite było ciemnością, kiedy Dominik wszedł do wody. Zadanie, którego się podjął, miało być zwieńczeniem jego harcerskiej drogi – próbą zdobycia prestiżowej sprawności „Białej Lilii”. Przepłynięcie jeziora nocą, w pełnym umundurowaniu i bez asekuracji.
Nie miał przy sobie bojki ani kamizelki. Był sam.
W pewnym momencie woda ucichła. Zniknął z pola widzenia opiekunów. Poszukiwania trwały wiele godzin. Ciało odnaleziono nad ranem.
ZHR odcina się od praktyki. „To nie jest standard”
W odpowiedzi na tragiczne wydarzenia Związek Harcerstwa Rzeczypospolitej wydał oficjalny komunikat. Organizacja zapewnia, że opisana forma zdobywania sprawności nie jest częścią ich metodyki i nie powinna mieć miejsca.
– Opisane działania nie są standardem ani elementem metodyki ZHR. Nie powinny mieć miejsca – czytamy w oświadczeniu.
ZHR tłumaczy, że każda forma próby musi być dostosowana do wieku, doświadczenia i możliwości fizycznych uczestnika, a priorytetem jest bezpieczeństwo.
Rodzice nie byli świadomi? Śledztwo trwa
Śledczy ustalili, że Dominik miał zdobywać sprawność „Białej Lilii”, której elementem jest przepłynięcie jeziora nocą. Jak wynika z materiałów, chłopiec nie miał asekuracji ani wsparcia w wodzie, a nadzór nad jego próbą sprawowali pełnoletni opiekun i 19-letni ratownik, którzy obserwowali go z pomostu.
Poznańska prokuratura postawiła im zarzuty nieumyślnego spowodowania śmierci, za co grozi do 5 lat więzienia.
Śledczy badają również, czy rodzice Dominika byli świadomi, jak ryzykowne zadanie miało przed nim stanąć. Sprawdzane są procedury informowania i zgody na aktywności podejmowane przez niepełnoletnich harcerzy.
„To nie są przypadkowe wyjazdy” – tłumaczy ZHR
W komunikacie organizacja podkreśliła, że obóz został zgłoszony do kuratorium, a jego kadra posiadała przeszkolenie. ZHR organizuje co roku około 300 obozów, w których uczestniczy kilkanaście tysięcy dzieci i młodzieży.
– Dzieci, rodzice i kadra nie poznają się dopiero na obozach. Znają się z całorocznej pracy drużyny. Obozy nie są przypadkowymi wyjazdami – to kulminacja harcerskiego roku wychowawczego – zaznaczono.
Związek współpracuje z prokuraturą i prowadzi wewnętrzne postępowanie dyscyplinarne. Sprawa Dominika – jak mówią harcerze – musi stać się impulsem do głębokiej refleksji nad zasadami bezpieczeństwa, które do tej pory były uznawane za wystarczające.
Dziecko, które nigdy nie wróci z obozu
Dominik był chłopcem pełnym pasji, zaangażowania i odwagi. Kilka miesięcy przed śmiercią napisał poruszające opowiadanie, które dziś – w świetle tragedii – brzmi jak przestroga. Dla wielu osób staje się symbolem pytania, które zadają sobie dziś setki rodziców w Polsce:
Czy moje dziecko jest naprawdę bezpieczne na obozie?