Środowisko PiS już od dłuższego czasu próbuje „przejąć” Marsz Niepodległości organizowany przez narodowców. Póki co bezskutecznie. Premier Mateusz Morawiecki wystosował kolejny apel w tej sprawie, który jest pompowany przez prorządowe media.
– Przeprowadzenie takiego wspólnego marszu niepodległości bardzo leży mi na sercu. Apeluję raz jeszcze do wszystkich – zarówno do naszej opozycji, naszych drogich konkurentów politycznych, jak również do organizatorów tych marszów niepodległości z minionych lat, żebyśmy poszli razem, żeby nikt nie zbijał na nim kapitału politycznego – powiedział premier Mateusz Morawiecki.
Twierdzi też, że on sam pójdzie „gdzieś na szarym końcu, albo gdzieś w środku będzie ukryty”. – Bo najbardziej zależy mi na tym, byśmy poszli razem w jednym marszu, to jest taki dzień (11 listopada), w którym powinniśmy pozbyć się jakichś niechęci wzajemnych i iść w hołdzie naszym przodkom – twierdził Morawiecki.
Oprócz tego życzy sobie, by Marsz Niepodległości był „wielkim marszem jedności naszego państwa, naszego narodu”.
Do tego typu apeli trafnie odniósł się Łukasz Warzecha przypominając, że organizatorów MN „nie zaproszono nawet do komitetu obchodów 100-lecia niepodległości”.
Ale o jaki Marsz Niepodległości chodzi? Jakiś nowy? Premierowski? A ze swojego mają zrezygnować narodowcy, których nie zaproszono nawet do komitetu obchodów 100-lecia niepodległości? https://t.co/A5sqTESWcL
— Łukasz Warzecha (@lkwarzecha) September 6, 2018
Źródła: niezalezna.pl/twitter.com
