W trakcie remontu domu pani Beaty odkryto niezwykłą rzecz. Ponure widmo przeszłości. Ślad po niebywałym bestialstwie i okrucieństwie. Podczas rozbiórki jednej ze ścian robotnicy zauważyli coś niezwykłego.
Tajemniczym przedmiotem była butelka po piwie, a w niej kartka.
– Otworzyłam butelkę i aż oczy przetarłam ze zdumienia. Okazało się, że to wiadomość, którą zostawiło czterech robotników przymusowych, którzy w czasie II wojny światowej budowali ten dom dla Niemca – mówi pani Beata.
List napisało dwóch Łotyszów i dwóch Polaków. Nazywają siebie niewolnikami i marzą o tym, aby pozostała po nich jakakolwiek pamiątka.
– Postanowiłam dać na mszę za ich dusze. A list oddałam do muzeum – wyznaje właścicielka. Dzięki badaniom specjalistów okazało się, że jeden z podpisanych pod wiadomością, Marcin Łaźniak, przeżył wojnę, a po jej zakończeniu zamieszkał w Goleniowie.
– Jestem tym odkryciem niezwykle wzruszony – mówi jego wnuk Marek Frydrychowicz, którego zawiadomiło muzeum. Łaźniak po wojnie ożenił się i miał jedną córkę. Pracował jako zdun, a później został murarzem i budował już jako wolny człowiek domy w Goleniowie. Jak mówi jego wnuk, razem z babcią Heleną byli bardzo szczęśliwi. O losach pozostałych niewolników przymusowych nic niestety nie wiadomo.