Tragiczny finał spotkania z nietoperzem w Kaliforni. 6-letni Ryker Roque nie posłuchał ojca i dotknął rannego nietoperza, którego ojciec umieścił w wiadrze. Nietoperz zadrapał chłopca, zarażając go przy tym wścieklizną. Chłopiec nie pojechał z rodzicami do szpitala, gdyż bał się zastrzyków. Po tygodniu pojawiły się pierwsze choroby, która w końcu zabiła chłopca.
Kiedy Henry Roque znalazł chorego nietoperza, nic nie zapowiadało, że doprowadzi to do największej tragedii w jego życiu. Mężczyzna włożył zwierzę do wiadra i powiedział synowi, by pod żadnym pozorem nie dotykał on nietoperza. 6-latek nie posłuchał i podszedł obejrzeć zwierzę. Po chwili został przez nie podrapany. Ojciec rzucił się na pomoc chłopcu i przemył ranę.
Po chwili popełnił jednak błąd, który kosztował życie chłopca: mężczyzna nie pojechał z synem do szpitala, gdyż mały Ryker płakał, gdy usłyszał, że dostanie tam zastrzyki.
Po tygodniu u Rykera pojawiły się pierwsze objawy choroby – 6-latka zaczęła boleć głowa i drętwiały mu kończyny. Stan chłopca zmusił lekarzy do wdrożenia eksperymentalnego leczenia, tzw. protokołu Milwaukee ( według różnych danych, dzięki tej formie leczenia uratowano nawet 5 osób).
Niestety, w przypadku 6-letniego Rykera nie udało się wygrać z zabójczym wirusem. Chłopiec zmarł 14 stycznia w szpitalu.