Alicja Bchleda-Curuś walczyła o syna do końca. Robiła co mogła jednak wszystko na nic
(adsbygoogle = window.adsbygoogle || []).push({});

Życie Alicji Bachledy-Curuś i jej syna od lat toczy się w Stanach Zjednoczonych. Aktorka rzadko odsłania kulisy życia prywatnego, ale tym razem zrobiła wyjątek i wyjawiła szczegóły dotyczące Henry’ego Tadeusza, syna z jej związku z Colinem Farrellem.

Henry Tadeusz i język polski

Choć od dawna mieszka za oceanem, Bachleda-Curuś zawsze chciała, by jej syn mówił po polsku. Wydawało się, że w dwujęzycznym domu nie będzie to trudne. Rzeczywistość okazała się inna.

(adsbygoogle = window.adsbygoogle || []).push({});

– Mimo że zależało mi bardzo, żeby mówił głównie po polsku, język angielski przychodził mu łatwiej, słyszał go wokół, a ja z kolei chciałam się móc z nim jak najszybciej porozumieć. Poszłam na kompromis – wyznała w rozmowie z „Życiem na gorąco”.

Efekt kompromisu jest taki, że angielski stał się dla Henry’ego pierwszym językiem, a po polsku nastolatek mówi głównie podczas wizyt w kraju.

– Przygotowuje sobie całe wypowiedzi, jak ma jechać do dziadków, strasznie go to cieszy – mówiła Bachleda-Curuś o swoich rodzicach, Lidii i Tadeuszu.

(adsbygoogle = window.adsbygoogle || []).push({});

Relacja z Colinem Farrellem

Romans Alicji i Colina narodził się na planie filmu „Ondine”. Choć ich związek nie przetrwał, udało im się zachować poprawne relacje. Farrell w wywiadach podkreśla, że ojcostwo to dla niego najważniejsza rola życia.

– To dobrzy chłopcy. Robię to od 22 lat. Nie daję rady od 22 lat. Nie mam pojęcia, co takiego robię. Staram się nie wchodzić im w drogę – mówił aktor w rozmowie z „Entertainment Tonight”.

Farrell przyznał też, że wciąż pamięta emocje związane z narodzinami dzieci. – Zostanie tatą znaczyło dla mnie naprawdę dużo – podkreślał.

(adsbygoogle = window.adsbygoogle || []).push({});

Henry – dorastający most między Polską a USA

Dla Henry’ego Tadeusza codziennością jest życie w Los Angeles, ale każda wizyta w Polsce staje się dla niego okazją do pielęgnowania więzi z rodziną i językiem ojczystym. Choć Bachleda-Curuś przyznaje, że nie udało się w pełni osiągnąć celu, jaki sobie założyła, cieszy się, że jej syn nadal z radością przygotowuje się do rozmów po polsku.