Joanna Szczepkowska bezwstydnie zakpiła z prezydenta Nawrockiego. Niebywałe co powiedziała
(adsbygoogle = window.adsbygoogle || []).push({});

Wystarczyła jedna konferencja i kilka zdań rzuconych w sieć, żeby wróciło stare napięcie. Tym razem nie chodziło o ustawę ani wystąpienie w Sejmie, tylko o coś, co w normalnych warunkach jest administracyjną rutyną: list między rządem a Pałacem. Joanna Szczepkowska uznała jednak, że to, jak cała sytuacja została rozegrana, mówi o państwie więcej niż niejeden oficjalny komunikat.

O co poszło, czyli list, konferencja i publiczne „zdziwienie”

Według opisywanych w mediach relacji, punktem zapalnym była konferencja Władysława Kosiniaka-Kamysza, podczas której poinformowano o wysłaniu listu do prezydenta. Szczepkowska odczytała to jako znak, że zwykła komunikacja między instytucjami przestaje być czymś oczywistym, skoro wymaga oprawy i przekazu do opinii publicznej.

(adsbygoogle = window.adsbygoogle || []).push({});

W swoich komentarzach aktorka uderzyła w sam sens takiego komunikowania spraw. Zwróciła uwagę, że dla osób z zewnątrz mogłoby to brzmieć absurdalnie, bo korespondencja na linii rząd – prezydent powinna być codziennością, a nie wydarzeniem.

„Poinformowali o wysłaniu listu do ‘prezydenta’. Dla obcokrajowca to może być niezrozumiałe: co w tym nadzwyczajnego? Korespondencja między rządem a prezydentem to codzienność, po co aż informować opinię publiczną?”

„Szach i mat”. Szczepkowska o tym, co jej zdaniem stało się normą

W kolejnym fragmencie Szczepkowska poszła dalej. Wprost zasugerowała, że rząd nie dostaje odpowiedzi na listy i telefony, a więc trzeba robić konferencje, by w ogóle wymusić reakcję. Ten ton, bardzo ironiczny i bezczelnie prosty, przebił się w sieci najmocniej.

(adsbygoogle = window.adsbygoogle || []).push({});

„No więc po to, żeby się dowiedziała, że list został wysłany. Szach i mat. Dotąd na wysyłane listy i na telefony od rządu odpowiedzi rezydenta nie ma. Doszliśmy do tego, że przed wysłanym listem trzeba organizować konferencję, a to, jak widać, daje rezultaty. Odpowiedź jest, z czego mamy się podobno cieszyć, jakbyśmy żyli w cesarstwie. Raczył odpowiedzieć! Może inaczej: spełnia swój obowiązek, za który pobiera wynagrodzenie”

Ten fragment jest ważny nie tylko dlatego, że jest ostry. On pokazuje emocję, którą część społeczeństwa dobrze zna: zmęczenie politycznym teatrem, w którym podstawowe obowiązki urzędowe bywają przedstawiane jako „gest”, „dobra wola” albo „ukłon”.

Kim jest Karol Nawrocki i dlaczego każdy taki spór robi hałas

Karol Nawrocki jest urzędującym prezydentem RP. Jego prezydentura od początku jest obserwowana przez pryzmat relacji z rządem Donalda Tuska, bo w polskim systemie to właśnie na styku tych dwóch ośrodków władzy najłatwiej o konflikt kompetencyjny.

(adsbygoogle = window.adsbygoogle || []).push({});

Nawrocki jest z wykształcenia historykiem, wcześniej był związany m.in. z Instytutem Pamięci Narodowej. Po wyborach prezydenckich w 2025 roku objął urząd, a jego zaplecze polityczne i twardy styl uprawiania polityki sprawiają, że spory z rządem regularnie trafiają na pierwsze strony. Reuters+2prezydent.gov.pl+2

Dlaczego Szczepkowska mówi o „cesarstwie” i czemu to trafia do ludzi

Jej wpisy nie są analizą prawną. To komentarz obywatelski, podszyty kpiną, ale też frustracją. Szczepkowska nie opisuje paragrafów. Opisuje wrażenie, że państwo działa jak układ, w którym odpowiedź na list jest przedstawiana jak łaska.

I to właśnie dlatego ten temat niesie się tak szeroko. Bo nawet osoby, które nie śledzą polityki codziennie, rozumieją prostą rzecz: jeśli instytucje nie potrafią normalnie ze sobą rozmawiać, to później cierpi na tym wszystko, od bezpieczeństwa po zwykłe sprawy obywateli.

Loading Facebook post...

Posted on Facebook