Dostał 100 tys. złotych od „Zdzisia”. Potężna afera w kampanii wyborczej pod lupą prokuratury
(adsbygoogle = window.adsbygoogle || []).push({});

Po dotkliwej porażce w wyborach do Parlamentu Europejskiego Jacek Kurski musi mierzyć się z nowymi problemami. Prokuratura przygląda się jego kampanii wyborczej z czerwca 2024 roku, podejrzewając poważne nieprawidłowości finansowe. W sprawę mają być zaangażowane setki tysięcy złotych, koncerty disco polo, a także – według śledczych – instrukcje ukrywania pochodzenia pieniędzy.

„To czarny PR i objaw zemsty” – odpiera zarzuty były prezes TVP w rozmowie z Radiem ZET i Onetem.

Jacek Kurski i jego nieudany powrót do polityki

Jacek Kurski wrócił do gry politycznej po dekadzie przerwy. Startował z drugiego miejsca listy Prawa i Sprawiedliwości na Mazowszu, lecz zdobył zaledwie nieco ponad 32 tys. głosów, co dało mu dopiero szóstą pozycję w okręgu. Swoją porażkę tłumaczył krótkim czasem kampanii i trudnością w ponownym zbudowaniu rozpoznawalności.

(adsbygoogle = window.adsbygoogle || []).push({});

Choć kampania była intensywna, to – jak się okazuje – mogła być również niezgodna z prawem.

Śledztwo w sprawie kampanii. W grze duże pieniądze i gotówka

Według ustaleń dziennikarzy Radia ZET i Onetu, w marcu 2025 roku do Prokuratury Krajowej trafiło zawiadomienie o możliwym złamaniu przepisów finansowania kampanii wyborczej. Sprawa została przekazana do Prokuratury Okręgowej w Zamościu.

(adsbygoogle = window.adsbygoogle || []).push({});

„Wpłynęły materiały z zawiadomieniem o możliwości popełnienia przestępstwa związanego z nieprawidłowościami w sposobie finansowania i rozliczania kampanii” – potwierdził prok. Piotr Kawalec.

W zawiadomieniu pojawiły się zarzuty, że część wydatków na kampanię – w tym koncert disco polo, reklamy, samochód i billboardy – finansowano z pominięciem oficjalnego konta komitetu wyborczego. Kurski miał także przyjąć gotówkę i przekazywać instrukcje, jak ją ukryć.

„100 tysięcy od Zdzisia”? Prokuratura bada nagrania

Największe kontrowersje budzi wątek dotyczący rzekomych rozmów Kurskiego z osobą określaną jako „Zdzisiu” – prawdopodobnie jego synem. Miał on zostać poinstruowany, jak tłumaczyć ewentualne pytania o pochodzenie pieniędzy: jako „darowizna dla dziecka” lub „zarobione w Szwecji”.

(adsbygoogle = window.adsbygoogle || []).push({});

Z relacji zawiadamiającego wynika, że do „Zdzisia” miało trafić nawet 100 tys. zł na kampanię, co – przy obowiązującym limicie 15-krotności minimalnego wynagrodzenia (ok. 64 tys. zł w 2024 r.) – stanowiłoby złamanie przepisów kodeksu wyborczego.

Dziennikarze Radia ZET i Onetu mają być w posiadaniu materiałów potwierdzających istnienie takich rozmów telefonicznych.

Kurski zaprzecza: „To zemsta polityczna”

Sam zainteresowany twierdzi, że o postępowaniu nic nie wie i zapewnia, że jego kampania została prawidłowo rozliczona.

„Byłem kandydatem z jedną z największych, jeśli nie największą, kwotą wpłat na kampanię poprzez komitet PiS. Komitet był niezwykle skrupulatny i pedantyczny w przestrzeganiu prawa” – mówi Kurski.

Jego zdaniem, cała sprawa to „czarny PR” wymierzony w niego ze względów politycznych.

Możliwe konsekwencje? Grzywna i więzienie

Prokuratura prowadzi śledztwo na podstawie dwóch przepisów. Pierwszy to artykuł kodeksu wyborczego, który przewiduje grzywnę do 100 tys. zł za naruszenie przepisów dotyczących finansowania kampanii. Drugi – z kodeksu karnego – dotyczy poświadczenia nieprawdy w dokumentach. Za ten czyn grozi od 3 miesięcy do 5 lat więzienia.

Śledczy nie przesądzają na razie, czy Jacek Kurski usłyszy zarzuty. Śledztwo ma na celu „wszechstronne wyjaśnienie okoliczności faktycznych”.

To cię również może zainteresować:

(adsbygoogle = window.adsbygoogle || []).push({});