
Czy Polska będzie musiała ponownie policzyć głosy oddane w wyborach prezydenckich? Wniosek Prokuratora Generalnego Adama Bodnara do Sądu Najwyższego otworzył nowy rozdział w powyborczych napięciach. Sprawa dotyczy aż 1472 komisji i może mieć wpływ na legalność wyboru Karola Nawrockiego.
Protesty wyborcze zmieniają dynamikę. Bodnar reaguje
Choć od II tury wyborów prezydenckich minęły już ponad dwa tygodnie, emocje nie opadają. W ramach procedury rozpoznawania protestów przeciwko ważności wyborów, Sąd Najwyższy przekazał Prokuratorowi Generalnemu 321 protestów. W odpowiedzi, Adam Bodnar przesłał 268 oficjalnych stanowisk – w tym dwa, które przykuły szczególną uwagę.
Chodzi o protesty Krzysztofa Kontka i Joanny Staniszkis, których dokumentacja zawiera załączniki z analizą danych wyborczych. Co istotne, w ocenie Prokuratury Krajowej wykorzystano naukowo potwierdzone metody badawcze, pozwalające wskazać potencjalne nieprawidłowości w liczeniu głosów.
– To nie są subiektywne zarzuty, ale empirycznie potwierdzone sygnały możliwego naruszenia procedur wyborczych – tłumaczył przedstawiciel Prokuratury Krajowej w oficjalnym komunikacie.
Przeliczenie głosów w 1472 komisjach? Skala bez precedensu
Wniosek Bodnara do Sądu Najwyższego dotyczy aż 1472 Obwodowych Komisji Wyborczych – to ponad 10% wszystkich komisji w kraju. Mimo że formalnie nie oznacza to jeszcze powtórzenia głosowania, to w praktyce może prowadzić do ponownego przeliczenia dziesiątek tysięcy kart.
Skala przedsięwzięcia budzi z jednej strony nadzieję na pełne wyjaśnienie wątpliwości, z drugiej – obawy o destabilizację procesu wyborczego.
– To być może największe tego typu postępowanie w historii III RP. Pokazuje, że niezależne instytucje nie są ślepe na wątpliwości obywateli – komentuje politolog dr Julia Sidorowicz.
Czy wybory prezydenckie były naprawdę uczciwe?
Protesty zgłoszone przez obywateli i komitety – a teraz także reakcja Prokuratora Generalnego – wpisują się w szerszy kontekst nieprawidłowości wykrywanych po II turze wyborów. Pisaliśmy już o przypadkach błędnych przypisań głosów(m.in. Grudziądz, Mińsk Mazowiecki, Kamienna Góra) oraz gwałtownego wzrostu liczby głosów nieważnych w regionach, gdzie Rafał Trzaskowski wygrywał w I turze.
W związku z tym, coraz częściej pojawia się pytanie, czy wybory rzeczywiście odzwierciedlają wolę narodu, czy też padły ofiarą błędów systemowych – a może nawet świadomych działań?
Co zrobi Sąd Najwyższy?
Teraz piłka jest po stronie Sądu Najwyższego, który ma czas do 2 lipca, by podjąć decyzję w sprawie ważności wyborów. Jeśli wniosek Bodnara zostanie uwzględniony, może to oznaczać rozpoczęcie procesu weryfikacyjnego na niespotykaną dotąd skalę.
Nie oznacza to automatycznego unieważnienia wyborów, ale może stać się precedensem i impulsem do reformy mechanizmów kontrolnych w polskim systemie wyborczym.