Tajemniczy obiekt 2669 na Mazurach. Władze trzymały to w sekrecie
Stare Kiejkuty i obiekt 2669 Miejsce szkolenia niemieckich oficerów wywiadu i kontrwywiadu SS. Miejsce doskonalenia umiejętności słynnych polskich szpiegów.

Stare Kiejkuty i obiekt 2669. Miejsce szkolenia niemieckich oficerów wywiadu i kontrwywiadu SS. Miejsce doskonalenia umiejętności słynnych polskich szpiegów. którzy w ramach swojej działalności zajmowali się „wykradaniem” zachodniej technologii. W tym miejscu następnie CIA miało torturować swoich więźniów. 

Stare Kiejkuty i obiekt 2669

Stare Kiejkuty i obiekt 2669 Miejsce szkolenia niemieckich oficerów wywiadu i kontrwywiadu SS. Miejsce doskonalenia umiejętności słynnych polskich szpiegów.
Stare Kiejkuty i obiekt 2669 Miejsce szkolenia niemieckich oficerów wywiadu i kontrwywiadu SS. Miejsce doskonalenia umiejętności słynnych polskich szpiegów.

Latem jest tu pięknie. Jeziora, lasy, malownicze widoki. Ogromna ilość turystów każdego lata korzysta z uroków tego miejsca. Zaledwie 200 km od Warszawy. Stare Kiejkuty. Wieś niegdyś zagrożona. Mogła przestać istnieć. Władze PRL budowały w tym miejscu szkołę dla szpiegów starając się ukryć fakt jej istnienia w tajemnicy. Dlatego nie wydawano zgody na osiedlanie się ludzi w tamtych rejonach. Ci, którzy już tam byli nie mogli budować, nie dostawali zezwoleń. Stare Kiejkuty zostały skazane „na śmierć”.

Jesienią 1972 powstał tu Ośrodek Kształcenia Kadr Wywiadu, podlegający pod Departament I MSW. Oficjalny adres – obiekt 2669. Nic więcej – tylko numer poczty polowej. Edward Gierek namówiony przez służby specjalne wyraził zgodę na powstanie tego „centrum”. Prawdopodobnie był mamiony wizją superszpiegów, którzy mogą poza granicami Polski wykradać tajemnice wojskowe i zdobywać nowoczesne technologie o jakich nie śniło się w tamtych czasach w PRL.

Obiektów do tej pory nie są przeznaczone dla cywilnych oczu. Na jeziorze niby ryby można łowić, ale gdy za bardzo zbliżysz się do zakazanej strefy, natychmiast pojawiają się strażnicy i każą odpływać.

Relacja dziennikarza

Bezpośrednia relacja dziennikarza Faktu, który postanowił pójść na miejsce i zobaczyć to miejsce owiane tajemnicą na własne oczy:

(adsbygoogle = window.adsbygoogle || []).push({});

“Idę poboczem drogi krajowej 58, którą mi wskazali. Buty zapadają się w mokrą i nasiąkniętą ziemię. Nie sposób przeoczyć tego widoku.Z ogrodzenia ponad las wyrastają wieże strażnicze. Jest metalowe, podwójne, pomiędzy nimi dokładnie zaorany piasek, tak, żeby było widać ewentualne ślady wtargnięcia intruza. Na górze rolki drutu kolczastego. Na ogrodzeniu żółte tablice “Wstęp wzbroniony. Teren wojskowy”. Ja jednak byłem tu wiele lat temu, na początku lat 90, kiedy runął PRL. Wówczas po raz pierwszy część obiektów pokazano dziennikarzom. Na korytarzach, gdzie mieściły się biura, nieznana ręka odwróciła nawet wizytówki, które były na drzwiach i dokręciła śrubami. To budziło wówczas wesołość. Pamiętam jednak, że same obiekty przypominały raczej ośrodek wczasowy. Nie było siermiężnie, brudno i szaro, jak wszędzie wówczas w Polsce.”

– Cały ośrodek przypominał bardziej małe skandynawskie osiedle. Był absolutnie nowy, kiedy tam zostałem skierowany na kurs w 1972 roku. To był pierwszy kurs, który odbył się w tych obiektach. Wszystko w drzewie, doskonałe laboratoria do nauk, robione na miarę XX wieku, to robiło wrażenie – wspomina w rozmowie z Fakt24 Aleksander Makowski, były oficer wywiadu PRL i służb III RP.

(adsbygoogle = window.adsbygoogle || []).push({});

Stare Kiejkuty

W ośrodku zatrudniano najlepszych szefów kuchni z warszawskich hoteli – pisze w swojej książce „Tajemnice szkoły szpiegów” Piotr Pytlakowski.

Nie chodziło tu jedynie o zapewnienie luksusu elicie polskiego wywiadu, ale o zapoznanie go z kuchniami innych krajów, na terenie których mieli prowadzić działalność operacyjną.

– Instruktorami byli ludzie którzy na zachodzie spędzili całe lata życia. Jedna z lektorek pracowała we Francji blisko 15 lat zanim przyjechała nas uczyć. To była prawdziwa elita, która przekazywała wiedzę. Była ciągłość w pracy wywiadu – mówi Aleksander Makowski.

– Uczono nas w pewnym sensie, jak stać się inżynierami ludzkich dusz. Byliśmy od zbierania informacji – wspomina z kolei Gromosław Czempiński.

Nieopodal Starych Kiejkut znajduje się lotnisko w Szymanach. Andrzej Lepper jako pierwszy ujawnił, że w tamtych okolicach dzieją się rzeczy tajemnicze i ukrywane przed społeczeństwem. Wtedy go wyśmiano.

Publikacja Washington Post

Wszystko zaczęło się od publikacji w “Washington Post”. W artykule opisano dokładnie proceder przetrzymywania przez CIA więźniów na terenie Polski i Rumunii. W toku śledztwa ujawniono, że na terenie naszego kraju miało przebywać 11 torturowanych przez Amerykanów więźniów.

24 lipca 2014 roku został ogłoszony wyrok Europejskiego Trybunału Praw Człowieka dotyczący tajnych więzień CIA w Polsce. Trybunał stwierdził, w oparciu o skargi Palestyńczyka Abu Zubajda i Saudyjczyka Abd al-Rahima al-Nashiria, którzy mieli być przetrzymywani i torturowani w tajnym więzieniu w Starych Kiejkutach, że zarzuty dotyczące ich przetrzymywania na terenie Polski są prawdziwe i co więcej udowodnione.

Amerykańskie media dotarły do raportu Senatu USA. Według dokumentu władze Polski dostały 15 milionów dolarów za “dzierżawę” Amerykanom obiektu w Starych Kiejkutach. Tak przynajmniej twierdził ” The Washington Post “.

Nasz rząd stanowczo zaprzeczył. Ale jednocześnie w oficjalnym komunikacie podano, że “rząd zrealizował wyrok Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w sprawie tajnych więzień CIA. Polska wypłaciła zadośćuczynienie jednemu ze skarżących Polskę, drugie przekaże do depozytu sądowego”. Tak mówił ówczesny rzecznik MSZ Marcin Wojciechowski.

Skarżący otrzymali po 100 i 130 tysięcy euro tytułem zadośćuczynienia. Po dziś dzień dokumenty, które zawierają szczegóły sprawy są tajne.

źródło: Fakt

Polecamy również:

W TU-154 w Smoleńsku doszło do eksplozji? Wstrząsające odkrycie włoskiego laboratorium

Gwiazda serialu „Ranczo” drastycznie schudła. Nie uwierzysz jak wygląda teraz

Krzysztof Krawczyk nie żyje. Zdążył to zrobić przed śmiercią

Tak kiedyś wyglądała Anna Mucha. Ciężko uwierzyć, że to ona

To miało pozostać tajemnicą! Ludzi kroili żywcem i wyjmowali narządy