Małgorzata Rozenek-Majdan niedawno pochwaliła się swoim najnowszym dziełem – książką „In vitro. Rozmowy intymne”, w której porusza bardzo ważną społecznie kwestię metody zapłodnienia pozaustrojowego. Sposób promocji skomentował duchowny, Paweł Gużyński, który brał udział przy tworzeniu książki. Okazało się, że celebrytka nie wyjawiła całej prawdy na temat swojego wkładu w powstanie publikacji.
Nie jest tajemnicą, że temat in vitro jest dla Małgorzaty Rozenek-Majdan czymś niezwykle ważnym. Dwójka jej synów z poprzedniego małżeństwa – Stanisław i Tadeusz, przyszli na świat dzięki tej metodzie.
W 2018 roku również starała się z obecnym mężem, Radosławem Majdanem, o kolejne dziecko również przy pomocy in vitro.
Temat pozaustrojowego zapłodnienia od lat budzi gorące dyskusje społeczne, a przy licznych zmianach politycznych w naszym kraju, kolejny raz poruszono niedawno ten temat. Oczywistym było, że jedną z osób, które zabiorą głos w sprawie, będzie Małgorzata.
Sprawa jednak na tyle ją poruszyła, że jak się okazało, postanowiła ona wydać książkę na ten temat.
„Dziś już mogę głośno podzielić się z Wami efektami mojej wielomiesięcznej pracy. Długie poszukiwania bohaterów, kilkanaście spotkań, kilkadziesiąt godzin rozmów, wiele łez, radości, śmiechu oraz smutku… Jestem dumna z tego, że książka „In vitro. Rozmowy intymne” właśnie ujrzała światło dzienne.
Jestem szczęśliwą mamą dwóch wspaniałych synów. Nie byłoby ich ze mną, gdyby nie pomoc lekarzy. Gdyby nie In vitro. Dyskusja wokół tego tematu wciąż rodzi niezdrowe emocje, powiela krzywdzące stereotypy, służy jako narzędzie walki politycznej. Dzięki ginekologom, seksuologom, embriologom oraz księdzu dominikanowi przedstawię Wam całą prawdę o tej procedurze. Kilkakrotnie przeszłam procedury In vitro, i tak jak tysiące kobiet, mających problem z zajściem w ciąże, znam radość sukcesu i smutek porażki. Nie mogę dłużej milczeć. Czuję, że razem z innymi rodzicami mam obowiązek zabrać głos” – napisała dumna Małgosia pod zdjęciem, na którym trzyma w rękach publikację.
W komentarzach oczywiście posypały się gratulacje i słowa pochwały, dla zajęcia się tak ważnym społecznie tematem. Jednak w internecie pojawił się też inny głos – duchownego Pawła Gużyńskiego. Jak się okazało, nie wszystko wygląda tak pięknie, jak przedstawiła to w swoim wpisie gwiazda.
„Szanowna Pani Małgorzata Rozenek-Majdan, W świecie show-biznesu, podobnie jak w życiu w ogóle, zdarzyć się może niemal wszystko. Jednakowoż w każdym wypadku cel nie uświęca środków.(…) Jako współautor jednego z wywiadów, mam dwie uwagi do powyższej wypowiedzi. Po pierwsze, wywiady nie zostały przeprowadzone, zebrane i opracowane kosztem Pani wielomiesięcznej żmudnej pracy. Po drugie, rzeczownik „dominikanin” odmienia się w celowniku (komu? czemu?): dominikaninowi. Do udzielenia wywiadu, który ukazał się w książce firmowanej Pani imieniem i nazwiskiem, nie zniechęcił mnie ani Pani status celebrytki, ani wielce prawdopodobna negatywna reakcja własnego środowiska. Niemniej nie mogę pozostać obojętny na fakt, iż tak bezceremonialnie przedstawia się Pani jako autorka wywiadów, które przeprowadził i opracował ktoś zupełnie inny” – czytamy we wpisie dominikanina.
Małgorzata jeszcze nie zabrała głosu w sprawie, ale jeżeli faktycznie przypisała większe zasługi, niż jej się to należy, to sytuacja wygląda nieco niezręcznie i niekorzystnie dla gwiazdy…