Tomasz Kaczmarek utrzymuje, że udostępniał poufne informacje pewnym dziennikarzom w celu wsparcia partii Prawo i Sprawiedliwość. Cezary Gmyz, były agent CBA, energicznie zareagował na te słowa. Korespondent Telewizji Polskiej w Berlinie, Cezary Gmyz, ogłosił, że udziela czasu na zdementowanie wszystkich rzekomych kłamstw przed podjęciem dalszych działań.
Były agent Centralnego Biura Antykorupcyjnego (CBA) i były poseł partii Prawo i Sprawiedliwość (PiS), Tomasz Kaczmarek, złożył w piątek zeznania w Prokuraturze Rejonowej w Olsztynie. Twierdzi, że na polecenie swoich przełożonych – Mariusza Kamińskiego, jego zastępcy Macieja Wąsika i Ernesta Bejdy – udostępniał tajne dokumenty dziennikarzom sympatyzującym z PiS.
Zgodnie z relacją Kaczmarka, wśród odbiorców tych dokumentów mieli się znaleźć Cezary Gmyz, Dorota Kania, Tomasz Sakiewicz czy Samuel Pereira. „Gazeta Wyborcza” informuje, że materiały przekazywane były z najwyższymi klauzulami tajności, a szefowie Biura mieli pełną świadomość naruszania prawa.
Agent Tomek dostał ultimatum
Cezary Gmyz, jedno z wymienionych mediów, natychmiast zareagował na zarzuty Kaczmarka, który sugeruje, że otrzymywał od niego różne materiały operacyjne. Kaczmarek utrzymuje, że kontynuował swoje działania „inspirowania” mediów tajnymi materiałami również po objęciu mandatu poselskiego w szeregach PiS, gdzie publikacje dziennikarskie miały służyć interesom partii.
Tomasz Kaczmarek podkreśla, że składał swoje zeznania pod rygorem odpowiedzialności karnej, będąc przy tym w obecności swojego adwokata. Zapewnia, że nie obawia się konfrontacji swoich zeznań z dokumentami i aktami śledztwa. Cała sprawa rzuca cień na działania CBA oraz stawia pod znakiem zapytania legalność przekazywania tajnych informacji mediom w celu politycznej manipulacji.
„Po konsultacji z prawnikami, ze względu na moje litościwe serce daję Tomaszowi Kaczmarkowi alias agentowi Tomkowi czas na odwołanie wszystkich jego łgarstw do jutra do godziny 20. Potem rozpętuję armagedon” – napisał Gmyz na portalu X (dawniej Twitter).
Cezary Gmyz nie odpuszcza
W wywiadzie udzielonym „Gazecie Wyborczej”, Tomasz Kaczmarek wyjaśnił, że zdecydował się zgłosić do prokuratury, argumentując, że jest to dla niego moralny obowiązek i sposób na zadośćuczynienie za popełnione błędy. Według jego słów, posiada niezbędną wiedzę na temat nielegalnych działań Mariusza Kamińskiego i jego zastępcy, Macieja Wąsika, bardziej niż ktokolwiek inny. Podkreślił również, że już w 2019 roku próbował ujawnić te informacje, zeznając przed prokuraturą w Katowicach, jednak wtedy rzekomo sprawie postawiono kleszcze.
Kaczmarek utrzymuje, że partia Prawo i Sprawiedliwość, posługując się podsłuchami i posiadając wiedzę na temat planów opozycji, takiej jak Platforma Obywatelska, lewica czy PSL, dostosowywała swoje strategie działania w celu neutralizacji pomysłów i planów konkurentów.
Według relacji Tomasza Kaczmarka, wśród przekazywanych dziennikarzom dokumentów znajdowały się także materiały dotyczące afery gruntowej. Kaczmarek utrzymuje, że osobiście dostarczał te dokumenty Cezaremu Gmyzowi, a miejsce wymiany informacji miało miejsce na parkingu przy Polu Mokotowskim, przed restauracją „Zielona Gęś”.
Nie tylko dokumenty związane z aferą gruntową były przedmiotem przekazywania. Kaczmarek twierdzi również, że dostarczał materiały z podsłuchów związanych ze sprawą willi Kwaśniewskich w Kazimierzu Dolnym. Te informacje rzucają światło na działania agenta, który utrzymuje, że jego działania miały służyć wspieraniu interesów politycznych. Warto zaznaczyć, że te doniesienia otwierają pytania dotyczące legalności oraz etyki przekazywania tajnych dokumentów dziennikarzom w celach politycznych.
Czytaj również:
- Tyle zarabiają gwiazdy „Wiadomości” TVP. Sumy zwalają z nóg, ale jest haczyk…
- Szokujący zwrot akcji w „Rolnik szuka żony”. Nikt się tego nie spodziewał
- Polskę czeka kompletny paraliż. Potężne uderzenie
- Średnia krajowa idzie ostro w górę. Najnowsze dane zaskoczyły Polaków
- Popularna strona właśnie została zakazana przez polski rząd. Wchodziłeś na nią? Uważaj
- Znaleziono okaleczone zwłoki kobiety. Łódzka policja w akcji