Robert Biedroń wszedł na dobre do polskiej polityki w 2011 roku, kiedy to z list Ruchu Palikota dostał się do polskiego Sejmu. Polityk był pewnego rodzaju nowością w standardach polskiego parlamentaryzmu. Były prezydent Słupska był bowiem pierwszym członkiem Sejmu, który wprost oznajmił, iż jest orientacji homoseksualnej.
Po przygodzie w sejmie przyszedł czas na prezydenturę Słupska. Biedroń zwyciężył przy bardzo niskiej frekwencji. Obiecywał mieszkańcom miasta wielkie zmiany i reformy. W ostateczności nic jednak z tego nie wyszło.
Wiele kontrowersji wzbudzał również fakt finansowania działalności Biedronia. Chodzi tu o przede wszystkim szczodrość naszych zachodnich sąsiadów.
– Robert Biedroń przekonuje nas, że niemieckie Ministerstwo Spraw Zagranicznych rozdaje pieniądze i nie oczekuje nic w zamian. Tak po prostu mu dają, poprzez niemieckie fundacje, bo się do nich zwrócił. Kto mu w to uwierzy? – zapytuje poseł Anna Maria Siarkowska, przewodnicząca Partii Republikańskiej.
Sam Biedroń nie widzi problemu w całej materii, co potwierdził w jednym z wywiadów. Pytanie dziennikarza o finansowanie jego ugrupowania wprowadziło polityka w niemałe zakłopotanie.