Kryzys w relacjach Warszawa-Tel Awiw doprowadził do znaczących zmian w naszej dyplomacji. Izrael wyraził sprzeciw wobec nowelizacji ustawy o IPN i wycofał swojego ambasadora. W Ministerstwie Spraw Zagranicznych doszło do dymisji, co spowodowało pytania o nowy kierunek polskiej polityki zagranicznej.
Dziś w nocy Senat przyjąć znowelizowaną ustawę o IPN, która wprowadza nowe kary za przerzucanie odpowiedzialności za obce zbrodnie na Polskę i Polaków. Sprzeciw wobec kształtu nowego prawa wyraziły USA, Ukraina oraz Izrael.
W narracji przeciwników ustawy utrzymuje się przekonanie, jakoby miała ona karać za mówienie prawdy o zbrodniach dokonanych bez wątpliwości przez Polaków. Co innego jednak mówią zapisy przyjętego przez parlament prawa.
Wycofanie ambasadora przez Państwo Izrael faktycznie paraliżuje dwustronne stosunki między państwami. Do czasu powołania nowego, co może szybko nie nastąpić, zeszły one do rangi drugorzędnych dla Izraelczyków.
Kryzys boli tym bardziej, że państwo założone zostało przy aprobacie i pomocy państwa polskiego i Żydów w Polsce urodzonych. Warszawa była jedną z pierwszych stolic, które istnienie Izraela oficjalnie uznały. Oprócz antyżydowskiej nagonki inspirowanej przez komunistyczne władze i wynikającego z niej ochłodzenia, od 1989 relacje między dwoma krajami były doskonałe.
Pomimo tego, że polscy politycy udają nieugiętych w obliczu miażdżącej krytyki Izraela, ich czyny pokazują co innego. Izrael może mówić o dyplomatycznym zwycięstwie, gdyż polskie MSZ zostało właśnie rozebrane na części.
W ogniu afery Jacek Czaputowicz, minister spraw zagranicznych odwołał aż 10 ambasadorów, 9 dyrektorów departamentów i 7 konsulów. Ambasadorowie mają opuścić swoje placówki do lata bieżącego roku.
Mamy także nowego dyrektora generalnego służby zagranicznej. Został nim Maciej Szymański. Czaputowicz złożył także wniosek o powołanie na wiceministra dr. hab. Piotra Wawrzyka, politologa i europeistę, pracującego na Uniwersytecie Warszawskim.
Jak na razie nie wiadomo, którzy ambasadorowie zostali odwołani oraz, kto miałby ich zastąpić. Obecny kryzys może mieć jednak dużo poważniejsze konsekwencje niż rotacje personalne w polskiej dyplomacji.
źródło: wiadomosci.wp.pl
