Były szef MSZ Jacek Czaputowicz wyjawił, że w rządzie PiS jest konflikt, a jego stronami są premier Mateusz Morawiecki, a także minister Zbigniew Ziobro. Te słowa mogą być zaskoczeniem dla wielu wyborców Prawa i Sprawiedliwości.
Czytaj również: Adam Ferency pogrąża Polskę i Polaków. Nie do wiary czego zażądał
Jacek Czaputowicz w zeszłym tygodniu podał się do dymisji. Zrezygnował ze stanowiska ministra spraw zagranicznych w rządzie premiera Mateusza Morawieckiego. Teraz zdecydował się na szczere wyznanie na temat tego jak naprawdę wygląda sytuacja w radzie ministrów. Czaputowicz podkreślił, że w przeszłości premier był rozjemcą w sporach między ministrami.
Teraz niestety stał się stroną sporu w jego konflikcie z ministrem sprawiedliwości Zbigniewem Ziobro. Były minister dodał także, że już po ostatnich wyborach parlamentarnych wpłynęła do niego propozycja premiera, aby sprawy europejskie załatwiane były przez kancelarię premiera, a nie przez MSZ.
Czytaj też: Skandaliczne słowa Trzaskowskiego! Oskarża Lecha Kaczyńskiego. Obrzydliwe
Jacek Czaputowicz: W rządzie PiS jest konflikt, walczą ze sobą Mateusz Morawiecki i Zbigniew Ziobro
„Korzystne było też dla MSZ, zdejmowało z nas obowiązek koordynowania stanowisk resortów w sprawach technicznych czy oceniania zgodności z prawem każdej ustawy i skoncentrowanie się na polityce zagranicznej. Stanowiło to jednak pewne ryzyko dla premiera, które szybko się potwierdziło. Otóż wcześniej premier był rozjemcą w sporach między ministrami, jak choćby między min. Ziobrą a mną ws. praworządności czy taktyki postępowania przed TSUE. Dzisiaj premier stał się stroną sporów z min. Ziobrą. Dodam, że KPRM ciągle oczekuje od MSZ reakcji, gdy np. komisarz Jourová krytykuje Polskę za reformę sądownictwa. Jednak po przejęciu przez KPRM działu członkostwa Polski w UE nie mamy do tego ani podstaw prawnych, ani kompetencji i koniecznej wiedzy eksperckiej” – wyznaje Czaputowicz.
Zobacz również: Były przyjaciel Wałęsy zdradził jego przeszłość. To koniec jego legendy. Mocne wyznanie
W związku z tą zmianą już trzy miesiące na zgodę na objęcie placówki w Warszawie czeka przyszły ambasador Niemiec Baron Arndt Freytag von Loringhoven. Przyczyna tego opóźnienia nie jest znana.
„Według mego rozumienia funkcjonowania dyplomacji jest to dziwne. W czasie minionych 20 lat nie zdarzyło się, aby Polska nie udzieliła agrément jakiemukolwiek ambasadorowi. Czy to z Rosji, Chin, czy Korei Północnej, nie mówiąc już o państwach przyjaznych, członkach UE i NATO. W tym czasie wobec polskich ambasadorów zdarzyły się trzy takie przypadki – w 2000 roku w postkomunistycznej Gruzji Eduarda Szewardnadze oraz dwukrotnie w Iranie. Myślę, że ta sprawa znajdzie w końcu pozytywne rozwiązanie, na czym także bardzo zależy ministrowi Rauowi” – dodaje były minister spraw zagranicznych.
Źródło: Fakt
Polecamy także:
Szok! Ujawnił właśnie prawdę o Wałęsie. “On w ogóle nie przyszedł!”
Tomasz Lis nie wytrzymał. Mocne słowa o Margot
Lockdown na jesień? Oni nie mają żadnych złudzeń