Największa strzeżona tajemnica Polski. Cały świat był w niebezpieczeństwie

Każdy kraj ma pewne tajemnicę, które strzeże jak oka w głowie. Ich wypłynięcie do opinii publicznej w nieodpowiednim czasie bywa bardzo niepożądanym czynnikiem.

Polscy badacze pracowali w latach 30-tych nad bronią biologiczną w wyjątkowo okrutny sposób. Eksperymenty na więźniach, zabójstwa sowieckich szpiegów dokonywane w komorach ciśnieniowych bronią biologiczną czy otrucia jadem kiełbasianym. Jest to niewiarygodne, lecz tak było.

Polacy swoje pierwsze eksperymenty mieli okazję przeprowadzać już w Mandżurii w 1932 roku. Wtedy ujęto tam pięciu rosyjskich szpiegów, przy których znaleziono tajemnicze ampułki. Agenci wyznali, że zawierają one zarazki chorób: cholery i wąglika oraz wzięli na siebie winę za śmierć aż 5 tys. japońskich żołnierzy i 2 tys. koni. Ta sprawa nie umknęła polskiemu wywiadowi, bo od 1925 roku współpracował z wywiadem japońskim na terenie Związku Radzieckiego.

“W Warszawie powstał Samodzielny Referat Techniczny, którego pierwszym szefem został kpt. Ignacy Harski. Na jego wyposażenie wydano ok. pół miliona złotych. Dwa lata później pracowało tam 7 oficerów i ok. 60 naukowców oraz techników.

Prowadzono tam badania nad gazami bojowymi, substancjami toksycznymi oraz mikrobami. Próbowano mutować bakterie chorobotwórcze z grupy Salmonella: tyfus, paratyfusu A, para B, para C, Gaertnera, grupy czerwonki: Shiga-Krutze, Flexnera, Stronga. Opracowywali metody zakażania tymi bakteriami ludzi, zwierząt, pokarmów czy wody.” – czytamy w portalu Pikio.pl

(adsbygoogle = window.adsbygoogle || []).push({});

Wcale nie jestem zaskoczony, iż w tamtym  czasie podjęto w Polsce badania nad bronią biologiczną. Polska nauka stała wówczas na bardzo wysokim poziomie, zaś korpus oficerski dbał o bliskie kontakty z wyższymi uczelniami. Zwłaszcza oficerowie średniego szczebla byli bardzo otwarci na nowości.Wychodzono z założenia, że od przybytku głowa nie boli i warto mieć do dyspozycji każdy rodzaj broni – powiedział profesor Tomasz Nałęcz, historyk i polityk.

Nie sądzę, aby wówczas poważnie myślano o użyciu broni biologicznej na polu walki. Po pierwsze, taki rodzaj ataku można bezpiecznie zastosować jedynie głęboko na terytorium przeciwnika, w innym wypadku istnieje duże ryzyko, że samemu padnie się jego ofiarą. Ponadto generalicja, decydująca o strategii działań militarnych była bardzo konserwatywna i z niechęcią patrzyła na wszelkie nowinki – dodał prof. Nałęcz.

(adsbygoogle = window.adsbygoogle || []).push({});