Ten jeden, prosty acz genialny pomysł, pozwoli Jarosławowi Kaczyńskiemu zapewnić Prawu i Sprawiedliwości długoletnie rządy. Wielu przeciera oczy i nie może uwierzyć, że liderowi PiS udało się tak łatwo wyeliminować tzw. totalną opozycję.
Jedni Jarosława Kaczyńskiego kochają, inni nienawidzą.
Jest to zapewne efekt wielu nagonek medialnych ze strony lewicowo-liberalnych tytułów oraz prawicowych publikacji będących do nich w kontrze, które pojawiają się każdego dnia już od niemal dwóch dekad.
To już światowa reguła, że gdy ugrupowania konserwatywne i prawicowe wygrywają wybory, siły lewicowo-liberalne sieją panikę i zachęcają ludzi do masowych protestów, choć tak naprawdę nie wiadomo, z jakiego powodu i przeciwko czemu.
Tak było w Polsce w 2015 i później, w USA zaczęło się w 2016, i tak jest teraz w Austrii.
Politycy i ich wyborcy o antynarodowych upodobaniach, protestują przeciwko prawicy zanim tak naprawdę zacznie ona rządzić – nie czekając na jakiekolwiek decyzje i ruchy nowej władzy.
Żeby było śmieszniej, krzyczą wtedy o demokracji, choć sami negują wyniki demokratycznych wyborów.
W Polsce początkowo było naprawdę bardzo gorąco.
Na przełomie 2015 i 2016 r., gdy powstawał m.in. tzw. Komitet Obrony Demokracji, a politycy PO i Nowoczesnej zapowiadali „rozbujanie emocji społecznych”.
Był czas, że wojna domowa dosłownie wisiała na włosku.
Jednak gdy poparcie dla PiS zaczęło osiągać rekordowy poziom – co powinno jeszcze bardziej rozjuszyć opozycję – stało się coś zaskakującego.
Politycy będący w opozycji zechcieli… dołączać do PiS.
Tak. Perspektywa przynależenia do partii mającej perspektywę długoletnich rządów przeważyła w niektórych politykach nad niechęcią do Prawa i Sprawiedliwości.
I tak na przykład Zbigniew Gryglas z Nowoczesnej, byli senatorowie Platformy Obywatelskiej Andrzej Misiołek i Leszek Piechota czy posłanki Anna Siarkowska i Małgorzata Jankowska (związane wcześniej z K’15) przeszli do obozu Zjednoczonej Prawicy.
Jarosław Kaczyński obmyślił doskonały plan, dzięki któremu już wkrótce PiS może osiągnąć większość konstytucyjną, co szeroko otworzyłoby furtkę do pełnego zreformowania Polski, nie zważając na pisaną przez komunistów konstytucję.
Mówiąc wprost: prezes PiS wykorzysta polityków żądnych władzy, dając im „5 minut” w klubie PiS, by osiągnąć swoje cele i zbudować – jak pisał w swojej książce – „Polskę naszych marzeń”.
Głównymi jego celami są: przywrócenie Polsce podmiotowości, zachowanie suwerenności i zwiększenie znaczenia naszego kraju na arenie międzynarodowej.
Dodatkowo prezes Kaczyński marzy o stałym odsunięciu od władzy postkomunistów i zgniłych elit III RP. Na razie idzie mu świetnie!
Dlaczego musi się udać? Bo z PO na PiS ludzie się „nawracają”. Nigdy na odwrót. Dzięki internetowi (już nie mącą nam w głowach „Gazety Wyborcze” i inne szmatławce), rosnącej świadomości społecznej i programom socjalnym, PiS może osiągnąć naprawdę wiele.
Największą ironią jest to, że niepohamowana żądza władzy posuwa polityków lewicowo-liberalnych do wspierania znienawidzonego PiS-u. Ponadto pozytywne postacie – takie jak poseł Adam Andruszkiewicz czy wyżej wymienione panie – zbliżają do obozu Zjednoczonej Prawicy.