Polska jest liderem produkcji drobiu w Europie. W 2017 roku w naszym kraju wyprodukowano dwa i pól miliona ton mięsa drobiowego, z czego około milion dwieście tysięcy ton wyeksportowano do innych krajów. Spożycie mięsa z kurczaków rośnie od lat. W 2000 roku statystyczny Polak skonsumował zaledwie 14,5 kg drobiu, a w 2016 roku liczba ta wzrosła ok. 20,5 kg mięsa na mieszkańca. Dlaczego drób jest w naszym kraju tak bardzo popularny? Czy jest smaczniejszy niż wieprzowina oraz wołowina? To kwestia indywidualna.
Nie można jednak zaprzeczyć, że głównym powodem, dla którego idąc do sklepu wybieramy drób, jest cena. Szynka po dziesięć złotych za kilogram, filet za osiem, czy udka za dziewięć. Te ceny są dla nas tak atrakcyjne, że kupujemy kurczaki na potęgę. Nie zastanawiamy się nad tym, dlaczego płacimy tak mało, chociaż koszty produkcji z roku na rok rosną.
Na szczęście w Polsce bezpodstawne podawanie antybiotyków jest zakazane, jednak w USA otrzymuje je nawet 80 proc. kurcząt! Jest to ogromnie popularne, gdyż powoduje dużo szybszy wzrost tych ptaków, a co za tym idzie, szybsze trafienie ich do ubojni, sklepu a następnie na stół zupełnie nieświadomego konsumenta. Kurczaki w momencie uboju są dziś o cztery i pół razy cięższe niż 50 lat temu, a czas tuczu skrócił się o połowę. Dzisiejsze bojlery i tak nie dożyłyby wieku, w jakim przed laty zabijano kury.
Mają bowiem przerośnięte mięśnie piersiowe obciążające stawy, a tym samym masę zwyrodnień. Mimo tego, że większość antybiotyków używanych przy masowej produkcji mięsa ginie podczas obróbki cieplnej, pozostaje jedna ważna kwestia. WHO od kilku lat ostrzega o rosnącej odporności na szczepy bakterii, które dotąd były leczone antybiotykami. Można za to winić praktykę podawania zwierzętom antybiotyków, gdyż bakterie zanim zginą, mogą przenieść się na człowieka – jego dłonie czy przedmioty codziennego użytku, które miały wcześniej styczność z tymże mięsem.
Smutnym faktem jest to, że światowy przemysł drobiarski hoduje już nie tylko coraz większe zwierzęta, ale także sukcesywnie zmniejsza powierzchnię, na której żyją. Polskie prawo pozwala na hodowlę 22 kurczaków na metrze kwadratowym. Masowa produkcja wprowadziła oszczędności, które wdrożono w postaci ładnie brzmiącej nazwy – chowu przemysłowego.
Ptaki stłacza się do małych klatek, przycina się im dzioby, a często przetrzymuje się je bez podstępu do światła. Współczesne tanie wyroby mięsne mają mniej wartości odżywczych niż te sprzed lat, za to dużo więcej tłuszczu. Tym sposobem pozornie dietetyczny produkt staje się czasami przyczyną otyłości. Tanie mięso niszczy też środowisko – globalna produkcja mięsa generuje więcej dwutlenku węgla niż transport samochodowy, lotniczy, kolejowy i wodny razem wzięte.
Miłośnicy „kotleta” powinni bardziej interesować się jakością produktów kupowanych w sklepie mięsnym. Może czasem lepiej wydać kilka złotych więcej, aniżeli jeść słabej jakości, ubogie w składniki odżywcze i często szkodliwe dla zdrowia posiłki? Przed zakupem dobrze jest sprawdzić pochodzenie mięsa i przyjrzeć się jego strukturze. Jeśli widocznych jest dużo białych błon i pasków tłuszczu, oznacza to, że ptak prawdopodobnie cierpiał na chorobę mięśni, a jego mięso jest nieodpowiednie do spożycia.
Dla dobra własnego i naszych bliskich, warto poszukać sprawdzonych miejsc, gdzie dostaniemy mięso lepsze jakościowo – najmniejszym złem będą kurczaki zagrodowe. Jeśli zaś daleko nam do „uzależnienia”, może warto rozważyć zmniejszenie spożywania tego „rarytasu” do minimum? Będzie to korzystne nie tylko dla zdrowia, ale też dla środowiska, w którym żyjemy.