„Kryzys w relacjach z Izraelem, protest ludzi nauki, apele środowisk żydowskich, antysemityzm w TVP – nowelizacja ustawy o IPN przyniosła już więcej szkody niż pożytku. Należy walczyć o dobre imię Polski i Polaków, ale trzeba to robić mądrze i uczciwie. Czyli inaczej niż PiS” – grzmiał 31 stycznia na Twitterze Grzegorz Schetyna, po czym… zniknął. Były minister spraw zagranicznych – jak dowiedział się Fakt24 – w czasie jednego z największych kryzysów dyplomatycznych w III RP wyjechał na narty. Głos zabrał ponownie w niedzielę, po sześciu dniach nieobecności w mediach. Politycy PO są wściekli na swojego lidera.
Od ponad tygodnia rząd Mateusza Morawieckiego mierzy się z potężnym kryzysem dyplomatycznym. Wszystko przez nowelizację ustawy o IPN przeforsowanej przez PiS, która wywołała ostre reakcje Izraela, co doprowadziło do największego w III RP konfliktu na linii Polska-Izrael. Mimo iż podczas sejmowego głosowania politycy PO nie sprzeciwili się nowelizacji – w zdecydowanej większości wstrzymali się od głosu – to kryzys i tak stał się okazją dla Platformy, by uderzać w rządzących.
Tyle że były minister spraw zagranicznych, przez lata szef sejmowej komisji spraw zagranicznych i lider PO Grzegorz Schetyna w przestrzeni medialnej przez ostatni tydzień był nieobecny. Powód? Szef Platformy postanowił wyjechać… na narty. Czym – jak dowiedział się Fakt24 – wzbudził wściekłość klubowych kolegów. – To jest niepoważne, że w takim momencie głosu szefa największej partii opozycyjnej i byłego ministra spraw zagranicznych po prostu nie ma – mówi nam zdenerwowany poseł Platformy. – Oczywiście Grześka wpływ na to wszystko byłby żaden, ale psim obowiązkiem jest obecność w mediach, proponowanie rozwiązań, nawet jeśli miałyby tylko dobrze brzmieć, a tu nie ma żadnego profesjonalizmu – dorzuca nasz rozmówca. I dodaje: – PiS jest kompletnie pogubiony, a my nie umiemy tego w żaden sposób wykorzystać.
Również pozostali ważni politycy opozycji – Katarzyna Lubnauer czy Ryszard Petru – praktycznie w debacie publicznej nie istnieli. Po raz kolejny to były premier Donald Tusk musiał wejść w buty nieformalnego lidera opozycji, bo to jego wpis na Twitterze uznano za jeden z najmocniejszych ciosów w rząd PiS w ostatnich dniach (mimo iż szef Rady Europejskiej był krytykowany za swoje, zdaniem wielu zbyt mocne i nieuzasadnione, słowa).
Schetyna głos zabrał ponownie dopiero po… sześciu dniach. – Tracimy dobrych przyjaciół, historia staje się narzędziem walki politycznej, rosną nastroje antysemickie. Nie może być na to zgody. Apeluję do prezydenta Andrzeja Dudy, by w imię polskiej racji stanu zawetował ustawę o IPN. Jako były szef MSZ proponuję debatę ekspercką, by wypracować rozsądne przepisy – napisał w niedzielę na Twitterze lider PO.