utokary ciągną jeden za drugim. Pod Cmentarzem Żydowskim w Warszawie non stop wycieczki, to samo w innych miejscach żydowskiej pamięci w stolicy, Lublinie, Krakowie… Jedna z warszawskich przewodniczek mówi nam, że w każdym centrum handlowym widzi te wycieczki. Rozpoznaje je od razu, tak są liczne. I teraz pytanie – jaki wpływ na nie będzie miało to, co teraz dzieje się na linii Polska-Izrael? Czy Żydzi zaczną te wycieczki odwoływać? Czy wręcz odwrotnie?
Wycieczki z Izraela w Polsce to zjawisko, które nie ma sobie równych. Pomijając te indywidualne, które cieszą się ogromną popularnością, do Polski ciągną przede wszystkim całe grupy izraelskich uczniów. Nie zawsze cieszyły się dobrą sławą. Kilka lat temu głośno było o incydentach, o tym, jak demolują hotele, nie szanują Polaków, mają agresywnych ochroniarzy…
Program tamtejszego Ministerstwa Edukacji zakłada, że każdy uczeń powinien odwiedzić miejsca pamięci Żydów na terenie naszego kraju i od lat jest on konsekwentnie realizowany. Każdego roku tysiące izraelskiej młodzieży ciągnie do Polski. W tym samym celu przyjeżdżają też wycieczki izraelskich policjantów czy żołnierzy.
To prawdziwa machina, o której parę lat temu było głośno z powodu mało chwalebnego zachowania izraelskich nastolatków. Sezon na nią właśnie powoli się zaczyna. – Ruszy pod koniec lutego i potrwa do końcu roku – mówi nam pracownik jednego z biur podróży, które współpracuje z Izraelczykami. Nie ma ich zbyt wiele w Polsce. Mają pełne ręce roboty.
Czy z powodu napięcia z Polską, odczuwają jakąkolwiek zmianę? Czy ktoś odwołał wycieczkę? – Jeszcze nic takiego się nie zdarzyło, ale otrzymujemy sygnały, że strona izraelska jest zaniepokojona. Ale oczywiście może mieć to wpływ na wycieczki przyjeżdżające z Izraela – mówi.
– Liczycie się, że mogą odwoływać wycieczki? – pytam. – Naturalnie, sytuacja jest jaka jest. Wszystko może się zdarzyć. Choć to tylko nasze domysły – słyszę w odpowiedzi.
I nawet nie chodzi o to, że Ministerstwo Edukacji mogłoby odwołać cały program, to raczej przeczyłoby logice. Kraj, któremu tak zależy na pamięci historycznej, raczej nigdy z tego nie zrezygnuje. – Chodzi bardziej o to, że rodzice mogą nie chcieć wysyłać dzieci do Polski. A jeśli będzie mało chętnych, wycieczka może nie dojść do skutku – słyszę w biurze podróży.
Efekt burzy wokół ustawy o IPN może być jednak dużo bardziej odczuwalny z innego powodu. Wiadomo, że żadnej wycieczki nikt tak szybko nie odwoła. Dopóki są zarezerwowane, nic nie powinno się zdarzyć. – Nie odnotowaliśmy żadnych informacji o anulacjach grup z Izraela – usłyszeliśmy w Muzeum Auschwitz. W ubiegłym roku odwiedziło je 83 tysiące osób z Izraela.
Ale po kolei. Wycieczka zazwyczaj jest siedmiodniowa, obejmuje sześć noclegów. Najczęściej obejmuje trasę Warszawa-Lublin-Kraków. Nie ma stałego programu. Jest z nią polski pilot, bo zgodnie z prawem musi być. Ale nie on opowiada młodzieży o historii.
Wycieczki jeżdżą ze swoimi, izraelskimi przewodnikami – edukatorami. Programy układane są w Izraelu. Swego czasu bardzo głośno było o izraelskich ochroniarzach, którzy towarzyszyli wycieczkom. „Od świata odgradzają ich uzbrojeni ochroniarze” – opisywaliśmy kilka lat temu w naTemat.
Polskie biura podróży, które z nimi współpracują, otrzymują z Izraela gotowy plan. Ich zadanie polega tylko na skoordynowaniu całości, zorganizowaniu transportu, noclegów i wyżywienia oraz ogólnej opiece logistycznej.
Jeśli wycieczka odwiedza muzeum, czy inne miejsce pamięci, na miejscu oprowadza ją polski przewodnik. Cały czas z uczniami są jednak izraelscy edukatorzy, a także bardzo często osoby, które przeżyły Holokaust. To oni rozmawiają z młodzieżą o historii, jak słyszę, praktycznie non stop. – Te wycieczki to nie tylko zwiedzanie miejsc pamięci, to również zajęcia z edukatorami, które odbywają się wieczorami – mówi Piotr Kadlcik, były prezes Związku Gmin Wyznaniowych Żydowskich w Polsce, który niedawno udzielił długiego wywiadu naTemat.
– Historia opowiadana jest cały czas. Również w autokarach – mówi pracownik biura podróży.
Czy izraelscy przewodnicy opowiadali wcześniej młodzieży o Polakach, którzy mieli mieć udział w Holokauście? – Podejrzewam, że tak, ale my tego nie wiemy. Wszystko zależy od przewodnika. Ciężko stwierdzić, o czym rozmawiają choćby w trakcie przejazdu z miejsca na miejsce – pada odpowiedź.
Młodzież może zacząć zadawać pytania
Dlatego tym bardziej trzeba liczyć się z tym, że teraz – po burzy, jak rozpętała się między obu krajami – w trakcie tych wycieczek młodzież może usłyszeć jeszcze więcej o wątkach, które oburzają dziś niejednego Polaka. Taki efekt może mieć ta ustawa – całe pokolenie młodych ludzi, czy chcemy tego, czy nie – zupełnie inaczej może zacząć patrzeć na Polskę w kontekście Holocaustu. Już dziś widać głosy oburzenia na polskim Twitterze. Kolejny powód do jeszcze większego napięcia.
Przypomnijmy ostrą reakcję Ministerstwa Edukacji na ustawę o IPN – bardzo szybko zapowiedziało ono przecież, że w izraelskich szkołach odbędą się specjalne lekcje poświęcone zaangażowaniu narodów europejskich w Holokaust, w tym również Polaków.
– O tym, co się stało, mówi w tej chwili cały Izrael. Młodzież przyjeżdżająca do Polski może zacząć zadawać przewodnikom pytanie, o co w tym wszystkim chodzi. I trzeba się liczyć z tym, że je zada. A wtedy może usłyszeć bardzo różne opowieści – mówi Piotr Kadlcik. Sam brał udział w takich wycieczkach. Pracował też dla Spielberga, robił projekt Visual History Foundation, przeprowadził ponad 100 wywiadów i z tymi, którzy przeżyli, i ze Sprawiedliwymi. – Oczywiście wszyscy się bali Niemców, to jest jasne. Ale we wszystkich relacjach pojawiał się również wątek polski – mówi.
Młodzież, która przyjeżdża do Polski ma 16-18 lat. Nazywana jest przedpooborową, gdyż potem – po ukończeniu szkoły średniej – idzie do wojska. Jedni są zainteresowani historią, inni mniej. Podobno o takich zachowaniach, jak było parę late temu, dziś już nie słychać. Ale i tak te nagrania znów odżywają w polskim Twitterze. Izraelska młodzież pokazywana jest od najgorszej strony.
Kiedyś, w latach 90., gdy te wycieczki się zaczęły, młodzież zwiedzała wyłącznie miejsca pamięci. – Na początku tylko były obozy. Ewentualnie jeżdżono jeszcze na krakowski Kazimierz, by pokazać, że tam mieszkali Żydzi. I to zamykało temat – mówi Piotr Kadlcik.
A potem, na przestrzeni lat, zaczął dostrzegać, jak to się powoli zmieniało. – Wiele wysiłku włożono w to, by przekonać stronę izraelską, aby pokazać młodzieży jeszcze coś innego. Teraz zwiedzają również Polskę, spędzają czas w Krakowie – mówi.
Pracownik biura podróży: – To zależy od przewodnika. Jeśli chce coś pokazać młodzieży, to tak, odwiedzają też inne miejsca w Polsce. Ale najczęściej są to miejsca związane z historią Żydów.
Anna Kraus oprowadza po Warszawie indywidualne wycieczki z Izraela. Nie raz wyjeżdżała z nimi do miejsc, gdzie mieszkali ich przodkowie. Takich turystów jest ogromnie dużo. – W centrach handlowych widać, ilu ich jest – mówi. Jej obserwacje są takie, że bardzo interesuje ich również współczesna Polska.
Uczniowie wyboru nie mają. Zobaczą w Polsce to, co zdecydują się pokazać im izraelscy przewodnicy. I usłyszą to, co im powiedzą.