
Czy Pałac Prezydencki to miejsce dostępne tylko dla elity? Czy może każdy – jeśli zna odpowiednie osoby – może urządzić tam wesele? Te pytania stały się niezwykle aktualne po medialnych doniesieniach o rzekomym ślubie Kingi Dudy. Posłanka Daria Brzezicka postanowiła to sprawdzić. Odpowiedź Kancelarii Prezydenta wprawiła ją w osłupienie.
„Wysłałam wniosek. Ciekawa jestem odpowiedzi”
Wszystko zaczęło się od spekulacji na temat organizacji przyjęcia ślubnego Kingi Dudy w Pałacu Prezydenckim. Informacja ta momentalnie wywołała ogromne emocje – nie tylko wśród komentatorów, ale i samych obywateli, którzy zaczęli się zastanawiać: kto to opłacił?
Daria Brzezicka postanowiła nie gdybać, tylko działać. Wysłała oficjalny wniosek o dostęp do informacji publicznej, kierując go bezpośrednio do Kancelarii Prezydenta RP.
– Wysłałam dziś do Kancelarii Prezydenta RP wniosek o dostęp do informacji publicznej ws. kosztów organizacji ślubu Kingi Dudy w Pałacu Prezydenckim. Ciekawa jestem odpowiedzi – napisała posłanka na platformie X (dawny Twitter), dołączając screen z dokumentem.
Jej pytania były konkretne: czy można wynająć Pałac Prezydencki, na jakich zasadach, kto decyduje, jakie są koszty i – przede wszystkim – kto pokrył wydatki związane z rzekomym ślubem?
Kancelaria odpowiada. I to w dniu jej urodzin
Kilka dni później Brzezicka opublikowała kolejny wpis. Odpowiedź z Kancelarii dotarła w dniu jej urodzin – i, jak sama przyznała, była to osobliwa forma prezentu.
– Kancelaria PAD zrobiła mi prezent urodzinowy i odpowiedziała na wniosek, z którego możemy się np. dowiedzieć, że nie prowadzi ona żadnych regulaminów co do korzystania z pomieszczeń w Pałacu Prezydenckim – skomentowała z lekką ironią.
Do posta dołączyła screen odpowiedzi, z którego wynika, że nie istnieje żaden oficjalny dokument regulujący zasady korzystania z przestrzeni jednej z najważniejszych instytucji państwowych.
Zaskoczenie? Niedowierzanie? A może nic nowego…
Dla wielu taka odpowiedź może brzmieć jak żart albo niedopatrzenie. Bo jeśli nie ma regulaminu, to – teoretycznie – decyzje o organizacji imprez mogą zapadać uznaniowo, zależnie od tego, kogo się zna i na ile się jest „swoim człowiekiem”.
– A więc – teoretycznie – każdy z nas mógłby sobie tam urządzić przyjęcie. Wszystko to kwestia odpowiedniej kwoty… i znajomości – podsumowała posłanka, nie kryjąc ironii.
Jej wpis wywołał falę komentarzy. Część internautów nie kryła oburzenia, inni traktowali sprawę jako kolejny symbol „państwa dla wybranych”. Pojawiły się głosy, że brak transparentnych zasad otwiera furtkę do nadużyć, a nawet partykularyzmu.
Pałac Prezydencki – dla kogo naprawdę?
W odpowiedzi na wniosek nie padła ani kwota, ani konkretne informacje o ewentualnym ślubie prezydenckiej córki. Ale odpowiedź, której udzielono, mówi więcej niż tysiąc słów – i dotyczy nie tylko tej jednej uroczystości.
Czy naprawdę tak trudno spisać przejrzysty regulamin? Czy miejsce, które symbolizuje państwo i władzę, ma być obszarem bez reguł – dostępnym tylko dla tych, którzy mają znajomości?
Pytania pozostają otwarte. Jedno jest pewne – transparentność w państwie demokratycznym nie powinna być „prezentem urodzinowym”.