Jadwiga Emilewicz to od tygodnia minister przedsiębiorczości i technologii w rządzie Mateusza Morawieckiego. Związana z Porozumieniem (partia Jarosława Gowina) minister, jeszcze cztery lata temu krytykowała samego Jarosława Kaczyńskiego. I to za coś, co politykom PiS może wydawać się niemal świętokradztwem – chodzi o katastrofę smoleńską!
„Donald Tusk i Jarosław Kaczyński wspólnie ponoszą odpowiedzialność za przerwanie ciszy i zgody narodowej po 10 kwietnia 2010 r. To oni odarli nas z przekonania, że katastrofa jest sprawą państwową, nie partyjną, a ofiary reprezentowały nas wszystkich” – pisała cztery lata temu obecna minister. Wypowiedź tę przypomniała we wtorek „Rzeczpospolita”.
W owym czasie, Jadwiga Emilewicz związana była z Polską Razem – partią, którą Gowin założył po odejściu z Platformy Obywatelskiej.
„Po czterech latach od katastrofy pod Smoleńskiem nadal niewiele o niej wiemy. Rządzący zakpili sobie z nas, nie próbując nawet wyjaśnić, co się stało 10 kwietnia 2010 roku. Nie ma w nich determinacji równej tej, z jaką ostatnio poszukiwano wraku samolotu malezyjskich linii lotniczych. Ale to nie dziwi już nikogo, ponieważ żadna ze stron nie jest zainteresowana wyjaśnieniem tragedii. Dwie największe partie na konflikcie budują swoją polityczną tożsamość. Program PiS i PO sprowadza się do jednego postulatu – zniszczyć przeciwnika” – pisała wtedy Jadwiga Emilewicz.
Kiedy jej słowa zostały przypomniane, minister tłumaczyła się, że „publicystyka rządzi się swoimi prawami”. – Myślę, że szef obozu Zjednoczonej Prawicy miał okazję czytać na różnych forach różne nasze teksty, które się pojawiły. To nie jest tekst tajny – tłumaczyła się Emilewicz w programie 3 Polskiego Radia. (ełem, „Rzeczpospolita”)
Paweł Kowal o rekonstrukcji rządu