Granica między prawdą a fikcją, prawem a bezprawiem okazała się zbyt cienka dla byłego wrocławskiego adwokata. Znany z roli prokuratora w telewizyjnym serialu Artur Ł. został prawomocnie skazany za oszustwa i wyłudzenie pieniędzy.
Celebryta nie trafił jednak za kratki, wyrok zawieszono. Nad mecenasem znów zawisły czarne chmury.
We wrocławskim sądzie pojawił się wniosek o odwieszenie kary.
Młody wrocławski adwokat, Artur Ł., zasłynął z roli prokuratora w telewizyjnym serialu „Sędzia Anna Maria Wesołowska”.
Mecenas zamiast stać na straży prawa postanowił sprawdzić, jak to jest być po tej drugiej stronie. I już w 2016 roku wrocławski sąd skazał go na 1,5 roku więzienia w zawieszeniu na trzy lata.
Zdaniem sądu Artur Ł. popełnił trzy przestępstwa – przywłaszczenie pieniędzy i dwukrotne dokonanie oszustwa.
Jak podała „Gazeta Wrocławska”, adwokat miał przywłaszczyć pieniądze swojej klientki. Skazany wziął też od jednego z klientów honorarium za prowadzenie sprawy, w której nic nie zrobił, a także przyjął zlecenie kolejnej sprawy, gdy był zawieszony.
Oprócz kary więzienia w zawieszeniu i grzywny mecenas miał zwrócić pieniądze pokrzywdzonym.
I to o nie się rozchodzi. Okazało się bowiem, że Artur Ł. nie oddał pieniędzy i nie kontaktuje się z kuratorem, który został mu przydzielony. To właśnie kurator wystąpił do sądu o odwieszenie kary.
W piątek (31 sierpnia) wrocławski wymiar sprawiedliwości przychylił się do wniosku kuratora, ostatecznie decyzję jednak odwołano. Powodem była usprawiedliwiona nieobecność adwokata na posiedzeniu.
Sąd wyznaczył kolejny termin posiedzenia na 21 września. Wówczas skazany będzie mógł się odnieść do wniosku kuratora.