Czy to możliwe, że jeszcze za naszego życia zobaczymy na niebie drugie słońce? Wydaje się to mało prawdopodobne, ale jest cień szansy, że tak się właśnie stanie. Nowe słońce na niebie będzie skutkiem wybuchu supernowej. Pewna pobliska gwiazda może wkrótce zakończyć swój żywot w formie wielkiej kosmicznej eksplozji.
Tą gwiazdą jest Betelgeza. Znajduje się ona w gwiazdozbiorze Oriona i jest oddalona od Ziemi o około 650 lat świetlnych. Jest to tak zwany czerwony nadolbrzym i jednocześnie gwiazda zmienna, której widmo stale ulega zmianie. Bardzo możliwe, że już dawno doszło do jej eksplozji i wkrótce mogą do nas zacząć docierać skutki wybuchu tej gwiazdy. Gdy to się stanie, Betelgeza, wyglądająca teraz jak czerwona kropka na niebie, może zwiększyć swoją jasność nawet 10 tys. razy i zacznie promienieć z jasnością bliską Księżyca.
Betelgeza jest to dość dobrze widoczna gwiazda półkuli północnej. Przekazy historyczne mówią o niej jako o gwieździe w kolorze białym lub żółtym. Zwrócono uwagę na to, że w późniejszych przekazach astronomowie stwierdzają, że Betelgeza nagle zmieniła swój kolor na czerwony. W naszych czasach również ma ona kolor czerwony, dlatego niektórzy często mylą ją z Marsem. Oznacza to, że na przestrzeni dosyć krótkiego czasu zaszły tam jakieś gwałtowne zmiany, które mogą skutkować tym, że Betelgeza wkrótce rozbłyśnie jako supernowa, którą będzie się dało łatwo zobaczyć na niebie nawet w dzień.
Niektórzy przewidują, że maksymalną jasność, jaką może uzyskać ta eksplodująca gwiazda będzie stanowić w przybliżeniu odpowiednik pełni Księżyca. Eksplozja będzie u nas widoczna z pewnością przynajmniej przez kilka miesięcy. Gwiazda będzie prawdopodobnie wyglądała jak promienny, jasny jak punkt wielkości Księżyca w pełni. Betelgeza będzie wyraźnie rozjaśniać nocne niebo, ale powinna być też dobrze widoczne w ciągu dnia.
Ostatnio do takiego zjawiska doszło w 1054 roku. Miał wtedy miejsce wybuch supernowej, która ostatecznie uformowała coś, co znamy dzisiaj pod nazwą Mgławicy Kraba. To wydarzenie zostało dokładnie opisane w chińskich kronikach.
Jasność błysku była wtedy tak znaczna, że przez miesiąc można było oglądać jasne źródło światła, które było widoczne nawet w południe. Było to jednak wydarzenie odległe aż o 5500 lat świetlnych. Tym razem mówimy o potencjalnej supernowej znajdującej się dziesięć razy bliżej. Odległość Betelgezy szacowana jest na 600 do 650 lat świetlnych. Jest więc relatywnie niewielka i można zadać sobie pytanie, czy gdy do Ziemi dotrze pochodzące z wybuch promieniowanie, nie będzie to stanowić zagrożenia dla nas lub naszych potomków.
Na podstawie obecnej wiedzy możemy powiedzieć, że zmiany barwy gwiazdy oznaczają zużywający się wodór. Według obliczeń astronoma, Brada Cartera z University of Southern Queensland w Australii, emisje z Betelgezy mogą zacząć do nas docierać w każdej chwili. Twierdzi on, że jeśli do tego dojdzie, to nawet w nocy będzie wystarczająco jasno, aby czytać gazetę.
Po wybuchu jasność supernowej będzie stopniowo maleć, a w ciągu kilku miesięcy lub lat, nie będzie już nawet widoczna gołym okiem. Wtedy prawe ramię gwiazdozbioru Oriona na jakiś czas zniknie, a po kilku wiekach w miejscu po Betelgezie powstanie nowa mgławica.
Warto też zastanowić się, jakie mogą być skutki innych emisji towarzyszących eksplozji supernowej. Między innymi w stronę Ziemi zostanie wysłany strumień promieniowania gamma i innych rodzajów cząstek kosmicznych. Będzie to powodowało powstawanie zorzy polarnych, pochodzące z innego źródła niż Słońce.
Spodziewane jest też uszczuplenie warstwy ozonowej na skutek interakcji z cząstkami wyemitowanymi przez supernową. Spadek ilości ozonu w atmosferze będzie miał niekorzystny skutek dla życia na naszej planecie. Do tego dochodzą potężne emisje niszczycielskiego promieniowania ultrafioletowego.
Teraz najważniejsze pytanie – kiedy to nastąpi? Należałoby raczej zapytać, czy przypadkiem już nie nastąpiło? Potrzebujemy po prostu 600 lat, aby zobaczyć konsekwencje tego wydarzenia i odczuć jego skutki.