30-letnia Lissette Arroyo z zawodu Stewardessa, osiągnęła swoje marzenie. Od zawsze marzyła o miniaturowym domku, którym mogłaby się przemieszczać bez sporych kosztów. Z powodu małej ilości miejsca w 14-metrowym domku, musiała zrezygnować z wielu rzeczy.
Amerykanka musiała się rozstać z niemal wszystkimi swoimi ubraniami. Wcześniej jej olbrzymia szafa była dosłownie zawalona ubraniami, ale kiedy Lissette podjęła decyzję o wyprowadzce do małego domku, 90 proc. jej garderoby musiało zniknąć. – Teraz mam tylko te ubrania, które naprawdę lubię. Nie ma już „na wszelki wypadek” albo „kiedyś się przyda” – wyjaśnia w rozmowie z cosmopolitan.com. Teraz w szafie Amerykanki znajduje się dziesięć par butów, dziesięć bluzek, dziewięć sukienek, cztery pary spodni oraz trzy kurtki. Także 30-latka zostawiła kilka torebek oraz innych akcesoriów.
Lissette zamiast ubrań, chce nagromadzić rzeczy, które kocha. Jedną z nich jest snowboard. Stewardessa oznajmiła, że w jej domu nie potrzebuje wiele, tylko to co ma dla niej szczególne znaczenie.
W domku znajdują się dwie sypialnie, gdzie jedna jest specjalnie przygotowana dla gości. Posiada również łazienkę, kuchnię i salon.
Lissette dodała, że w każdej chwili może zmienić otoczenie i to jest dla niej ważne. Nic dziwnego, w końcu miniaturka apartamentu została zbudowana w furgonetce.